Patryk Nowerski: Szatnia robi wyniki w Legii

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski (Legia Warszawa) / na zdjeciu: Patryk Nowerski
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski (Legia Warszawa) / na zdjeciu: Patryk Nowerski

Środkowy debiutuje w tym sezonie na parkietach ekstraklasy. Patryk Nowerski szybko stał się ważnym ogniwem Legii Warszawa. - Jestem wdzięczny trenerowi za szansę - mówi nam podkoszowy.

[b]

Jakub Artych, WP SportoweFakty: Miał pan w przeszłości pseudonim "Czołg"? Efektowne akcje w obronie zrobiły wrażenie na całej Polsce. [/b]

Patryk Nowerski, koszykarz Legii Warszawa: Nie, z tym określeniem nie spotkałem się do tej pory, chodź w każdym klubie dostaje co trochę nowe "pseudonimy". Czas pokaże jak będzie tym razem.

Pana muskulatura wygląda imponująco. Rozumiem, iż dużo czasu spędza pan na siłowni?

Wychodzę z założenia, że moje ciało to moja praca, więc staram się je utrzymywać na jak najwyższym poziomie. Faktycznie zaglądam tam dosyć często, lecz w trakcie sezonu staram się pracować bardziej nad stroną motoryczną niż poprawą sylwetki. Nie zapominajmy że wygląd to nie same ćwiczenia a także jedzenie i do tego przykładam dużą uwagę.

Dieta jest rygorystyczna, czy od czasu do czasu pozwala pan sobie na "śmieciowe" jedzenie?

Jestem zawodnikiem koszykówki a nie reprezentantem sportów sylwetkowych, więc wiadomo, że czasami znajda się jakieś fast foody, ale to bardzo rzadko.

Kiedy zrozumiał pan, że świetnie działające ciało to podstawa sukcesu?

Myślę, że każdy zdaje sobie z tego sprawę od samego początku, lecz nie każdemu chce się "pilnować". Wszystko zależy od samodyscypliny. Jak wspomniałem wcześniej, pracujemy ciałem więc powinniśmy o to dbać. Gdybym był kierowcą pewnie więcej uwagi skupiałbym na samochodzie niż na sobie.

Trafił pan do ekstraklasy dosyć późno. W wieku 27 lat debiutuje w PLK. Czy w związku z tym były jakiekolwiek obawy przed sezonem?

Może jest to późny wiek, zwłaszcza jak się spojrzy na naszą drużynę. Wiedząc jak krótka jest przygoda z koszykówką, postanowiłem nie tracić czasu i skończyłem studia z tytułem magistra, a I liga była bardziej ku temu przychylna. Teraz obaw nie było, zadawałem sobie tylko pytanie czy zaadoptuję się do poziomu czy będą to za wysokie progi.

Jaka jest według pana największa różnica między PLK a I ligą. Czy faktycznie jest taka przepaść?

Uważam, że chodzi głównie o tempo gry i umiejętności zawodników, którzy są bardziej wszechstronni i utalentowani. Różnica jest, ale jak duża należy spojrzeć jak radzą sobie zawodnicy, którzy podobnie jak ja weszli do ligi.

W I lidze jest jeszcze wielu graczy, którzy spokojnie poradziliby sobie szczebel wyżej?

Ciężko mi to stwierdzić. Uważam jedynie, że każdemu należy dać szanse, taką jaką otrzymałem od trenera Tane Spaseva, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Staram się odwdzięczyć, dając z siebie 100 procent na każdym treningu i meczu.

W pana przypadku przejście do ekstraklasy nastąpiło bardzo płynnie. Spodziewał się pan, iż będzie tak dobrze?

Nie uważam,aby szło mi jakoś nadspodziewanie dobrze. Zwyczajnie staram się tylko wykonywać zadania przydzielone przez trenera.

Już po kilku meczach okrzyknięto was rewelacją EBL. Rozmawiacie w szatni o tak świetnym bilansie?

Nie zwracamy uwagi co mówią o nas ludzie. Skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu, a to gdzie aktualnie znajdujemy się w tabeli zawdzięczamy jedynie ciężkiej pracy na treningach. Dogadujemy się bardzo dobrze na boisku jak i poza nim. Jak to się podobno mówi - to "szatnia robi wynik".

Przed wami spotkanie z Anwilem Włocławek. Szykujecie się wyjątkowo na ten pojedynek?

Nie. Tak jak wspomniałem wcześniej, podchodzimy do każdego meczu z takim samym zaangażowaniem a jaki będzie tego rezultat dowiemy się w sobotę.

ZOBACZ WIDEO Maciej Kot wie, gdzie ma największe rezerwy. "Z trenerem mówiliśmy jednym językiem"

Źródło artykułu: