[b]
Jakub Artych, WP SportoweFakty: Szykuje się pan specjalnie na mecz z Treflem Sopot?
[/b]
Jakub Karolak, koszykarz Legii Warszawa: Myślę, że nie. Podejdę do niego jak do zwykłego spotkania. Wiadomo, że spędziłem ostatnie dwa sezony w Treflu Sopot. Chciałbym tam pojechać i wygrać.
Jak wyglądały te dwa sezony? Pod względem statystycznym minimalną przewagę ma ten ostatni.
Zgadza się, drugi był nieco lepszy. Czas spędzony w Sopocie wspominam bardzo miło. Mieliśmy bardzo fajną drużynę, atmosfera w szatni była znakomita. Trójmiasto to również dobre miejsce do życia i na nic nie można było narzekać. Było wiele możliwości spędzania wolnego czasu. Przed meczem na pewno pojawią się wspomnienia.
W porównaniu z poprzednim sezonem, z Trefla Sopot odeszło siedmiu zawodników. Starych znajomych zostało 3-4.
Dokładnie, zostali Piotrek Śmigielski, Łukasz i Michał Kolenda oraz Grzegorz Kulka, z którym występowałem tylko w pierwszym sezonie w Treflu. Drużyna jest mocno przebudowana.
Nowa Legia Warszawa gra już na miarę oczekiwań? Ostatnie zwycięstwo z King Szczecin (75:70) z pewnością doda wam wiary w swoje możliwości.
Na pewno tak. Poprzednie dwa mecze przegraliśmy z powodu naszych przestoi w grze. Bardzo zależało nam, aby przełamać się przed własną publicznością. Ostatni mecz był bardzo wyrównany i dopiero w końcówce wyrwaliśmy zwycięstwo. Moim zdaniem z biegiem czasu będziemy grali jeszcze lepiej. Są jeszcze rezerwy i jest nad czym pracować.
Wielką rolę w Legii Warszawa odgrywają Polacy. W dobrej formie jest między innymi Michał Kołodziej. Takie było od początku założenie, że to wy macie ciągnąć ten wózek?
Trener Spasev zbudował taki skład i wie czego można od nas oczekiwać. Bardzo dobrze dopasował do siebie wszystkie kawałki puzzli. To łączy się w całość. Jesteśmy w dobrej formie, jest zbilansowany skład. Mamy też dobrych zagranicznych koszykarzy, którzy dają nam wiele jakości.
Nie miał pan żadnych problemów z aklimatyzacją, gdyż rozgrywa najlepszy sezon w karierze.
Zgadza się, nie miałem żadnych problemów. Mamy młodą drużynę, wszyscy trzymamy się razem i jest fajna atmosfera.
W obu meczach w stolicy mogliście liczyć na głośny doping kibiców. Widać, iż Warszawa jest spragniona koszykówki na dobrym poziomie.
Powiem szczerze, że takich fanów jak mamy w Warszawie nie jest wielu w Polsce. Może w Anwilu Włocławek są podobni. Możemy liczyć na doping przez całe 40 minut. Fani cały czas nas wspierają i chwała im za to.
Mecz z Treflem pokaże, w którym miejscu jesteście? Drugie zwycięstwo z rzędu pozwoli wam awansować do górnej części tabeli.
Zwycięstwo da nam bardzo dużo. Będzie to druga wygrana z rzędu, a oprócz tego będziemy mieli dodatni bilans zwycięstw. Nie możemy zapominać jednak, że jest to dopiero początek sezonu i piąte spotkanie. Musimy być przygotowani na wszystkie 30 meczów.
Listopad szykuje się wam bardzo trudny. Oprócz meczu z Treflem, zagracie także z Polskim Cukrem Toruń oraz Anwilem Włocławek.
Nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Myślimy tylko o najbliższym spotkaniu w Sopocie, które bardzo chcemy wygrać. Potem dopiero będziemy zastanawiać się jak pokonać Polski Cukier Toruń.
W Legii rządzą Polacy a w Treflu dwaj obcokrajowcy. Ich zatrzymanie będzie kluczem do zwycięstwa?
Nie chcę oczywiście mówić o naszym pomyśle na grę. Trefl ma dwóch Amerykanów na obwodzie, którzy trzymają grę zespołu. W dobrej formie są również Łukasz Kolenda czy Paweł Leończyk pod koszem. Musimy zatrzymać wielu zawodników, aby cieszyć się ze zwycięstwa.
ZOBACZ WIDEO: Fajdek o mały włos nie zabił trenera. "Gdyby nie wstał, skończyłoby się zgonem"