Walerij Lichodiej od początku sezonu prezentuje się solidnie w barwach Anwilu Włocławek, ale teraz mistrzowie Polski będą musieli przez kilka spotkań radzić sobie bez swojego skrzydłowego. W piątkowym meczu z Rosą Radom były reprezentant kraju nabawił się urazu. Przy jednej z akcji zderzył się z rywalem i upadł na parkiet.
Po meczu skrzydłowy Anwilu udał się do szpitala i wiele wskazuje na to, że Lichodieja czeka przerwa w treningach. Rosjanin ma złamany nos, rozcięty łuk brwiowy i wstrząśnienie mózgu. Póki co nie wiadomo ile będzie trwał rozbrat zawodnika z koszykówką.
- Nos złamany, łuk brwiowy rozcięty, do tego wstrząśnienie mózgu. Oberwał Wale i to mocno. Zawodnik cały czas jest w szpitalu, czeka na kolejne badania, a my czekamy na niego. Nasza podróż Włocławek - Stambuł - Bandirma - Warszawa - Radom - Włocławek wydłuża się o kilka godzin - napisał na Twitterze po meczu Michał Fałkowski, media manager mistrzów Polski.
Piątkowy mecz Lichodiej zaczął świetnie, już w pierwszej kwarcie miał 6 asyst, Rosjanin miał jednak problemy ze skutecznością (4/12 z gry). Warto dodać, że z urazem wciąż gra Kamil Łączyński a poza grą nadal jest Vladimir Mihailović.
Rottweilerów czeka teraz regeneracja po meczu ligowym, a we wtorek do Włocławka zawita mistrz Francji, Le Mans Sarthe Basket.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty