To wspaniała wiadomość dla fanów Boston Celtics. Lider drużyny, czyli Kyrie Irving, przyznał wprost, że nie zamierza opuszczać stanu Massachusetts i chce dalej występować w ekipie 17-krotnych mistrzów NBA. To swojego rodzaju przełom, gdyż wiele mówiło się o tym, że chrapkę na niego mogą mieć przede wszystkim New York Knicks. Po słowach 26-latka ich szanse jednak zmalały i to znacznie.
- Podzieliłem się już tą wiadomością z kolegami z zespołu oraz ze sztabem. Jeśli nadal będą mnie tutaj chcieli, za rok planuje przedłużyć kontrakt z klubem - wyznał zainteresowany. W swojej obecnej umowie "Uncle Drew" posiada opcję gracza na rozgrywki 2019/20, jednak jego obietnica wskazuje na to, że odrzuci ją i zwiąże się z Celtics na pięć kolejnych lat.
W minionym sezonie, pod nieobecność Gordona Haywarda, Irving stanowił o sile drużyny. Średnio notował po 24,4 punktu, ponad 5 asyst i prawie 4 zbiórki. Kontuzja wyeliminowała go z gry w fazie play-off, gdzie jednak młodzi podopieczni Brada Stevensa dzielnie walczyli pomimo przeciwności. Ostatecznie ulegli w finale konferencji Cleveland Cavaliers 3-4. Głównym celem Celtów, jest więc teraz zdominowanie rywalizacji na Wschodzie i awans do wielkiego finału.
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Mój cel to powrót do czołowej "30" światowego tenisa