Przemysław Frasunkiewicz, trener Asseco Arki: Anwil to równie ciężki przeciwnik

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz

- Lokomotiw to już historia, trzeba myśleć o kolejnym meczu, zwłaszcza, że Anwil to świetna drużyna, która na pewno nie położy się przed nami. To będzie równie ciężki przeciwnik - mówi Przemysław Frasunkiewicz, trener Asseco Arki.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Miało być zderzenie z Lokomotiwem, a wyszedł całkiem niezły mecz z jednym z faworytów EuroCupu. Jest zadowolenie mimo porażki? [/b]

Przemysław Frasunkiewicz, trener Asseco Arki Gdynia: Tak. Jestem zadowolony z tego, że zespół uwierzył w to, iż może nawiązać walkę z tak renomowanym rywalem. Przy odrobinie szczęścia i lepszej skuteczności, może nawet udałoby się wygrać ten mecz. Muszę powiedzieć, że zawodnicy świetnie zrealizowali przedmeczowe założenia. Zwłaszcza nasza gra w obronie mogła się podobać. Niestety przysnęliśmy w trzeciej kwarcie 2-3 razy i to nas drogo kosztowało. Tacy rywale potrafią to od razu wykorzystać.

Tydzień temu po fatalnym meczu sparingowym z Treflem Sopot było mnóstwo wątpliwości, czy zespół zdąży z formą na pierwsze spotkanie z Lokomotiwem. Udało się. Czy w takim razie można zaryzykować tezę, że sparingi to jedno, a mecze o stawkę to zupełnie coś innego?

Trzeba zacząć od tego, że w tym sezonie mamy w zespole wielu doświadczonych zawodników. Z własnego doświadczenia wiem, że takie mecze sparingowe nie do końca są traktowane poważnie. Oczywiście jest zaangażowanie, ale ten przełącznik w głowie dopiero następuje w meczach o prawdziwą stawkę.

Jednak nadal nie jesteśmy tam, gdzie chcielibyśmy być. Jesteśmy w połowie drogi. Mamy wielu strzelców, a pudłujemy z otwartych pozycji. Pozytywem jest to, że dzięki dobrej obronie mogliśmy nawiązać walkę z Lokotomiwem.

W Energa Basket Lidze obowiązuje przepis o dwóch Polakach "w piątce", w EuroCupie tego nie ma, ale mimo wszystko starał się pan cały czas mieć krajowych zawodników na boisku.

Tak też budowaliśmy zespół, żeby nie było problemu z polską rotacją. Na pięciu wysokich graczy mamy tylko jednego obcokrajowca. Poza tym: nasi polscy gracze prezentują dość zbliżony poziom do zawodników zagranicznych, dlatego nie ma dla mnie różnicy, kto wychodzi w pierwszej piątce. Jest tego grania tyle, że jednego dnia Krzysztof Szubarga może być liderem, a innego Marcel Ponitka czy Robert Upshaw.

Porozmawiajmy o konkretnych zawodnikach. Josh Bostic, kreowany na lidera zespołu, trafił w tym meczu 1 z 13 rzutów z gry. Fatalna skuteczność.

Zgadza się. Myślę, że Josh nieco się przemotywował, chciał zmazać plamę po sparingu z Treflem Sopot. To ambitny zawodnik, który bierze wszystko do siebie. Ja bym nie panikował, bo sezon jest długi. Mamy przed sobą mnóstwo meczów do rozegrania.

Dulkys? W 18 minut tylko jeden celny rzut na pięć oddanych.

Pamiętajmy o tym, że on nie grał w koszykówkę przez osiem miesięcy. Nie jest jeszcze w tym prawidłowym rytmie. Wydaje mi się, że jeśli trafi jeden, drugi rzut, to wróci na dobre tory. Przypominam, że nie zbudowaliśmy zespołu na pierwsze dwa tygodnie, tylko na cały sezon. Bostic i Dulkys nie trafiali, a mimo wszystko nadal byliśmy w grze z Lokomotiwem. To dobrze świadczy o drużynie. Są inni, którzy potrafią wziąć ciężar zdobywania punktów na swoje barki.

Wiele było wątpliwości, co do przydatności Roberta Upshawa. W meczu z Lokomotiwem pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał.

Nie miał wcześniej kontaktu z europejską koszykówką i dlatego wiele elementów było dla niego dużym zaskoczeniem. Robert jest jednak bardzo zaangażowany. Chłonie wiedzę, chce się uczyć. Zagrał solidne zawody. Uważam, że wszystko idzie w dobrą stronę.

Czasu na odpoczynek zbyt wiele nie ma. W niedzielę do Gdyni zawita Anwil Włocławek, mistrz Polski.

Lokomotiw to już historia, trzeba myśleć o kolejnym meczu, zwłaszcza, że Anwil to świetna drużyna, która na pewno nie położy się przed nami. To będzie równie ciężki przeciwnik.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Zachowanie Denisa Urubko mnie zaskoczyło. Wszyscy mieli do niego pretensje

Źródło artykułu: