Dante Cunningham to doświadczony, uniwersalny skrzydłowy, który jednak nie potrafi na dłużej zagrzać miejsca w jednym klubie. W NBA gra od sezonu 2009/10 i od tego czasu zdążył już zwiedzić Portland, Charlotte, Memphis, Minnesotę czy Nowy Jork. Pewien wyjątek stanowi Nowy Orlean, bowiem barwy Pelicans reprezentował przez 3,5 roku.
Poprzedni sezon 31-letni koszykarz kończył jako zawodnik "Siatek" z Brooklynu. I przyznać trzeba, że wyprowadzka z Luizjany dobrze na niego podziałała, bowiem w Nets prezentował się dużo lepiej. Po zmianie zespołu wystąpił w 22 spotkaniach, w których notował średnio po 7,5 punktu, prawie 5 zbiórek oraz jedną asystę. Nieźle rzucał także z dystansu (ponad 38 procent celnych prób za trzy), co w ostatnich latach stało się jego mocną stroną.
Szefom Nets bardzo zależało na tym, aby został w ich drużynie, lecz Cunningham ostatecznie zdecydował się na przyjęcie rocznej oferty od San Antonio Spurs, którzy będą już jego siódmym klubem w NBA w dotychczasowej karierze. W nowej ekipie będzie miał za zadanie wypełnienie luki powstałej po odejściu Kyle'a Andersona do Grizzlies.
31-latek może grać zarówno jako niski, jak i silny skrzydłowy, co jest jego sporym atutem. Wiadomo, iż u Gregga Popovicha liczy się przede wszystkim twarda obrona, a z tą kwestią nowy nabytek SAS również nie ma problemu. Dodatkowo nieźle spisuje się w walce na deskach. Rok temu także wybierał pomiędzy dwoma zespołami - mógł po kilku latach wrócić do Timberwolves lub pozostać w Pelicans. Ostatecznie zdecydował się na tę drugą opcję.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: nie umieli wbić gola Zagłębiu. Bramka była pusta
Czy San Antonio Spurs, po wielu zmianach w składzie, awansują do playoffs? 
