Jakub Wojciechowski: Nie traktuję gry w Anwilu jako przygody

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Jakub Wojciechowski
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Jakub Wojciechowski

- W Anwilu wszystko jest poukładane, dopięte na ostatni guzik. Bardzo mi się podoba wizja koszykówki, którą preferuje trener Igor Milicić - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Wojciechowski, podkoszowy Anwilu Włocławek.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Do Polski trafił pan z silnej ligi włoski. Czy w związku z tym miał pan takie oczekiwania, że szybko stanie się pan jedną z wiodących postaci?[/b]

Jakub Wojciechowski, koszykarz Anwilu Włocławek: Na pewno nie przyszedłem do Polski z myślą, że na boisku spotkam "dzieci do bicia". Nie jestem takim typem człowieka. Z respektem podchodzę do każdego rywali. Na razie rozegrałem tylko sześć meczów, więc jest nieco za wcześnie na wydawanie opinii na temat poziomu PLK.
 
Mówi się, że polska liga jest bardzo fizyczna.

Na razie tego nie odczułem. Wydaje mi się, że we Włoszech rywalizowałem z mocniejszymi zawodnikami pod koszem. Dostrzegam różnicę pod względem taktycznym. W Polsce stawia się na to duży nacisk. Mniej jest grania jeden na pięciu, a więcej zespołowości. To mi się akurat podoba.

Zwłaszcza w Anwilu Włocławek. Taktyka to konik trenera Igora Milicicia.

Dlatego nie jest łatwo wejść do nowej drużyny w trakcie sezonu. Trzeba kompletnie zmienić swoje nawyki, przyzwyczajenia, zwłaszcza, że Igor Milicić preferuje dość specyficzny rodzaj koszykówki. W Anwilu wszystko jest poukładane, dopięte na ostatni guzik. Nie ma mowy na indywidualne popisy. Trzeba konsekwentnie realizować założenia, które nakreśla wcześniej trener.

ZOBACZ WIDEO Gol i owacja na stojąco dla Arkadiusza Milika. Sześć goli w meczu Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

To prawda, że to właśnie praca z Igorem Miliciciem była takim głównym powodem, dla którego zdecydował się pan podpisać umowę z Anwilem?

Tak. Zależało mu na tym transferze, wiele razy do mnie dzwonił i namawiał. Zaimponował mi swoją determinacją. Nie ukrywam, że bardzo mi się podoba jego wizja koszykówki. Poza tym kiedyś w kadrach młodzieżowych grałem z Kamilem Łączyńskim. Dobrze wspominałem ten okres, więc chciałem to nieco "odkurzyć".

Igor Milicić chciał pana wcześniej zatrudnić?

Tak. Już w poprzednich sezonach składał mi konkretne propozycje.

Ale podobno koledzy z kadry namawiali na...

Karol Gruszecki i Aaron Cel mówili w żartach, żebym wybrał Polski Cukier. Miałem propozycje z Torunia i Ostrowa, ale ostatecznie wybrałem Anwil.

Ten sezon we Włoszech był chyba dla pana trudnym doświadczeniem?

Nie oszukujmy się: wyniki były słabe. Zespół został mocno zmieniony w trakcie sezonu. Część zawodników została wyrzucona, inni sami odeszli. Klub też miał problemy, więc sytuacja była dość trudna. Podjąłem decyzję, że trzeba zmienić otoczenie.

We Włoszech spędził pan kilka lat. Niektórzy nawet zaczęli mówić, że jest pan bardziej Włochem niż Polakiem.

Słyszałem te głosy. One mnie denerwowały, bo byłem, jestem i zawsze będę Polakiem. Gram w kadrze, na wakacje zawsze wracałem do rodzinnego domu. Powtórzę: byłem polskim zawodnikiem grających we Włoszech.

PLK na chwilę czy na dłużej?

Na pewno nie traktuję gry w Anwilu jako przygody. Przyszedłem do Włocławka z jasnym założeniem: pomóc zespołowi w osiągnięciu celu, który został wcześniej wyznaczony. Poza tym chcę zobaczyć, jak wygląda gra w PLK. Nigdy nie grałem w ekstraklasie.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: