Mistrzynie już w pierwszym meczu serii odebrały Enerdze Toruń atut w postaci przewagi parkietu. Ślęza Wrocław wygrała różnicą 10 oczek i to ona - przynajmniej teoretycznie - jest w zdecydowanie lepszej sytuacji.
- Mamy 1:0, ale to nic nie daje w fazie play-off i kwestia awansu jest otwarta - komentuje Arkadiusz Rusin, trener wrocławianek. - Każdy mecz jest bardzo ciężki i do każdego należy podejść skoncentrowanym. Już teraz myślimy o kolejnym.
Ślęza mecz miała pod kontrolą niemal od początku do samego końca z krótkim przestojem. Energa odrobiła straty i przegrywała tylko 40:45. Wtedy jednak dziewięć punktów z rzędu zdobyła Elina Dikeoulakou.
Katarzynkom w wygranej nie pomógł powrót do gry Alexis Hornbuckle, która w końcówce sezonu zasadniczego była oszczędzana. Amerykanka wywalczyła 18 punktów i 6 zbiórek, ale często grała nonszalancko i miała problemy ze skutecznością. Wykorzystała zaledwie 6 z 15 rzutów z gry i 6 z 10 prób z linii rzutów wolnych.
ZOBACZ WIDEO W hicie Bayern Monachium rozbił Borussię Dortmund, trzy gole Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Co tutaj powiedzieć? To play-offy. Ślęza przyjechała zmotywowana i zdeterminowana. Na szczęście to jest seria, nie jedno spotkanie. Trzeba trafiać osobiste i ograniczyć liczbę strat. Musimy w środę wyjść i dać z siebie jeszcze więcej na boisku - komentuje.
Trener Energi nie miał wątpliwości, że to obrona dała rywalkom sukces. - Była bardzo dobra od pierwszych minut do samego końca. Nie graliśmy zespołowo, dlatego nie było pozycji do rzutów. Jeżeli się tak gra, to nie można oczekiwać dobrego wyniku - mówi Algirdas Paulauskas.
Już w środę drugie spotkanie w tej serii, która toczy się do trzech zwycięstw.