Anwil Włocławek w niedzielę był bezradny wobec świetnej skuteczności gości z Gdyni i przegrał całe spotkanie 92:105. Dla Rottweilerów była to pierwsza domowa porażka w bieżących rozgrywkach. Po meczu Ivan Almeida przyznał, ze zwrócił uwagę na fakt, w jaki przyjezdni świętowali wygraną.
- Po meczu świętowali jakby co najmniej zdobyli mistrzostwo Polski, dla mnie to oznacza, że mają dla nas dużo szacunku i wygrana z nami to ogromna sprawa. To pokazuje, ze faktycznie jesteśmy mocnym zespołem i wygrana z nami to nie jest coś, co dzieje się często. Co do samej porażki... oglądasz Euroligę, oglądasz NBA i widzisz, że nawet Golden State Warriors przegrywa swoje mecze, a są najlepszą drużyną w NBA. Przegrają mecz, ale następnego dnia wracają do ciężkiej pracy, wyciągają wnioski i grają dalej - skomentował to lider włocławskiej drużyny.
Kabowerdeńczyk robił wszystko, co mógł by Anwil nawiązał walkę z rywalem, ale jego 31 punktów nie wystarczyło do pełni szczęścia. Almeida przyznaje jednak, ze jego dobry występ nie ma kompletnie żadnego znaczenia i liczy się dobro zespołu.
- Ja nie zwracam uwagi na swój występ. Mogłem rzucić nawet więcej punktów, ale w przypadku porażki nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Jestem zawodnikiem, który zna swoją rolę w drużynie. Może i mój dorobek wygląda okazale, ale zdaje sobie sprawę z tego, że popełniłem masę błędów, które miały też wpływ na wynik meczu. Mogę nie zdobywać tylu punktów, dla mnie liczą się kolejne wygrane - powiedział.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wpadka seksownej wrestlerki. Nagle osunął się jej kostium
- Myślę, że do fazy play-off jeszcze nie jesteśmy gotowi. Wciąż mamy wiele do poprawy i kolejne mecze ligowe mogą nam w tym tylko pomóc. Na ten moment wiemy nad czym pracować, zostało jeszcze trochę czasu. Wiemy, że najważniejsze mecze przed nami i chcemy się do nich jak najlepiej przygotować - kontynuował Almeida.
Reprezentantowi Republiki Zielonego Przylądka wróżono, że nie dotrwa we Włocławku do końca sezonu. Wielu osobom wydawało się, że jego uwagę zwrócą silniejsze kluby z innych lig. Sam zawodnik mówił jednak, że nie jest typem zawodnika, który zostawia drużynę w trakcie rozgrywek. Miesiące spędzone w Polsce znacznie poprawiły jego grę.
- Sam po sobie widzę, że rozwinąłem swoje umiejętności we Włocławku. Mogę teraz grać na wielu pozycjach i wiem, ze dam wtedy mojej drużynie coś dobrego. Każdy kolejny dzień sprawia, że z treningu wychodzę silniejszy i z niecierpliwością czekam na następne mecze. Nie mogę sobie pozwolić na to, by się nie rozwijać, muszę wynosić z każdego meczu czy treningu jak najwięcej - podsumował.
Wielkimi krokami zbliża się koniec sezonu regularnego, a włocławianie wciąż znajdują się na pozycji lidera EBL. Przed ekipą Igora Milicicia ważne mecze z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski, Stelmetem Eneą BC Zielona Góra czy Treflem Sopot, które mogą poważnie namieszać w układzie tabeli ligowej.
- Po każdej porażce jest tak, ze chcesz wrócić w jak najlepszym stylu. Mamy dużo materiału, wiemy nad czym mamy pracować i nad czym myśleć po meczu z Asseco. Ja sam wierzę, że w ten weekend nasi kibice zobaczą Anwil, jaki oglądali od początku sezonu i na jaki zasłużyli - zakończył lider Rottweilerów.
Kolejny mecz włocławianie rozegrają w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie powalczą o wygraną z BM Slam Stalą. Poczatek spotkania w niedzielę (18 marca) o godzinie 12:40.