Szymon Szewczyk: Hosley to mądry gość. Nie popsuje atmosfery

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk (z piłką)
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk (z piłką)

- Hosley nie zepsuje świetnej atmosfery w zespole. To jest na tyle inteligentny facet, że zdaje sobie sprawę, że takim działaniem nic nie zyska - mówi Szymon Szewczyk, którego "CV" nie odbiega od Quintona Hosleya, nowego zawodnika Anwilu Włocławek.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jako jeden z nielicznych w zespole Anwilu miał pan już okazję grać z Quintonem Hosley'em. Jak go pan zapamiętał?[/b]

Szymon Szewczyk, koszykarz Anwilu Włocławek: Miałem z nim przyjemność grania w Virtusie Rzym. Wspomnienia są jak najbardziej pozytywne. To mądry, doświadczony koszykarz. Kilka lat później spotkaliśmy się w Polsce. Gdy on grał w Stelmecie BC, to ja wtedy byłem w AZS-ie Koszalin. Choć nasze drogi poniekąd się spotkały, bo wyszła z tego historia, którą później wypominał mi trener Saso Filipovski. Podczas meczu AZS-u ze Stelmetem wymusiłem na Quintonie faul w ataku. To było dla niego piąte przewinienie, a on na dodatek lekko podkręcił wtedy staw skokowy i później się borykał z tą kontuzją.

Czy jego powrót do Polski zaskoczył?

Wiem, że wielu mówi, iż Polska nie jest "łakomym kąskiem" dla gwiazd europejskiego formatu, ale warto zauważyć, że Quinton ma już 33 lata. Swoje już w koszykówce wygrał, swoje też zarobił. Po odejściu z Turcji mógłby tak naprawdę siedzieć i się zastanawiać, co dalej robić. On jednak świadomie wybrał Anwil, bo wie, że ten zespół ma duże cele do zrealizowania.

Hosley grał w wielu uznanych klubach, ale pan przy nim nie ma czego się wstydzić. Niewielu Polaków miało okazję grać w takich zespołach jak: Alba Berlin, Lokomotiv Rostov, Umana Wenecja czy Virtus Rzym.

Jestem zadowolony z tego, jak potoczyła się moja kariera. Miałem możliwość grania w silnych klubach europejskich i rywalizacji z najlepszymi zawodnikami na Starym Kontynencie. To jest wielka sprawa i każdemu koszykarzowi temu życzę, zwłaszcza Polakom. Czy mogło być lepiej? Być może tak, ale ja nie lubię gdybać. W trakcie tej przygody poznałem wielu znakomitych ludzi, z którymi mam kontakt do dzisiaj.

Z kim na przykład?

Luigi Datome. Świetny gość, który robi wielką karierę w Fenerbahce.

Czy mimo gry w wielu markowych klubach nadal jest u pana głód sukcesów?

Oczywiście. Chciałbym osiągnąć sukces z Anwilem, który byłby dużym wydarzeniem dla tego miasta, dałby dużo radości kibicom. Oni na to zasługują. Czujemy, że ten sukces jest wyczekiwany we Włocławku. Nie ukrywam, że chciałbym być jego częścią.

Wracając do transferu Hosley'a. Czy Anwil potrzebował wzmocnienia?

Uważam, że potrzebowaliśmy nieco wydłużyć naszą rotację, jeśli chcemy bić się o najwyższe laury w PLK. Mecze w play-off gra się co drugi dzień na dużej intensywności. To morderczy system dla organizmu, dlatego długa ławka odgrywa dużą rolę.

Igor Milicić wie, co robi. On odpowiada za kompletowanie zespołu. Uważam, że transfer Hosleya jest wartością dodaną dla Anwilu Włocławek. Ale to też nie jest tak, że dołączenie jednego zawodnika sprawi, że nagle zaczniemy mówić: "idziemy na to w PLK". Takiego gadania chcemy uniknąć.

Jego największe atuty?

Doświadczenie, duża mądrość w grze, świetna praca w obronie.

Nie popsuje atmosfery?

Nie. Quinton jest na tyle inteligentnym facetem, że zdaje sobie sprawę, że takim działaniem nic nie zyska. Poza tym, trener Milicić na takie rzeczy nie pozwoli. Mamy fajną, zgraną drużynę i wierzę, że Quinton się w to wpasuje i będzie integralną częścią tej układanki.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości

Źródło artykułu: