Mike Taylor liczy na Slaughtera, ale czy on jest nam potrzebny?

Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Na zdjęciu: Mike Taylor (z lewej) i A.J. Slaughter
Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Na zdjęciu: Mike Taylor (z lewej) i A.J. Slaughter

- Mam nadzieję, że Slaughter zagra w kolejnych meczach reprezentacji - mówi Mike Taylor, który dodaje jednocześnie, że jest zadowolony z gry Kamila Łączyńskiego. Czy kadrze jest potrzebny Amerykanin z polskim paszportem? Są coraz większe wątpliwości.

[tag=46170]

A.J. Slaughtera[/tag] w reprezentacji Polski wymyślił Mike Taylor. To on przekonał do naturalizacji amerykańskiego combo-guarda władze Polskiego Związku Koszykówki, które, notabene, już po nieudanym EuroBaskecie w Słowenii (2013) zapowiadały pozyskanie amerykańskiego zawodnika na pozycję rozgrywającego.

Slaughter miał pomóc jako rozgrywający, ale już po pierwszych meczach w reprezentacji było widać, że Amerykanin nie czuje się najlepiej w tej roli. Nic dziwnego - w klubach gra jako rzucający obrońca, który choć dobrze czuje się z piłką, to kreuje pozycje przede wszystkim dla siebie, a nie kolegów.

Slaughter wystąpił na dwóch EuroBasketach (2015,2017) i na żadnym z turniejów nie zrobił wielkiej różnicy. Był w cieniu Ponitki i Waczyńskiego. Sporo krytycznych głosów padło pod jego adresem. - A.J. Slaughter nie robi żadnej różnicy. Nie spełnia tych oczekiwań, które były w nim pokładane. W ofensywie można byłoby zauważyć brak takich fundamentalnych rzeczy w grze dla zawodnika z pozycji 1-2 - mówił Tomasz Jankowski, były reprezentant Polski, który pełni obecnie rolę eksperta telewizyjnego.

Nie przyjechał na zgrupowanie, telefon do Łączyńskiego

Slaughter otrzymał powołanie od Taylora na zgrupowanie kadry w Bydgoszczy. Amerykanin do Polski jednak nie przyjechał. Podobno wpływ na jego decyzję mieli przedstawiciele Asvelu Lyon. To poniekąd efekt tego, co stało się w wakacje. Koszykarz po EuroBaskecie przyjechał do Francji kontuzjowany i przez miesiąc przechodził rehabilitację. W klubie obawiali się, że zawodnik podczas gry w kadrze znów mógłby nabawić się urazu.

Jego brak oznaczał, że na mecze z Węgrami i Litwą zostaliśmy tylko z jednym nominalnym rozgrywającym (Łukaszem Koszarkiem). Mike Taylor po rozmowach ze sztabem szkoleniowym podjął decyzję, że dowoła w trybie awaryjnym Kamila Łączyńskiego, choć wcześniej konsekwentnie na niego nie stawiał, mimo że koszykarz Anwilu był w dobrej formie.

ZOBACZ WIDEO Fenomenalny pościg Schalke w Dortmundzie! Od 0:4 do 4:4! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Łączyński powołanie przyjął, od razu zaznaczając, że kadrze się nie odmawia. - To największe wyróżnienie dla sportowca - przyznał. Miał zaledwie kilka dni na poznanie systemu, sporej liczby zagrywek, ale w dwóch meczach eliminacji spisał się całkiem przyzwoicie. Pokazał, że może prowadzić grę zespołu pod nieobecność Koszarka na boisku. Z jego gry zadowolony jest Taylor.

- Mecze z Węgrami i Litwą pokazały, że trzeba mieć rozgrywających. Bez Slaughtera to było duże wyzwanie. Jestem zadowolony z gry Łączyńskiego, który dołączył do reprezentacji najpóźniej, ale to mądry zawodnik, który szybko się uczy. Pasuje do naszej filozofii. Dobrze organizuje grę zespołu, reaguje na sytuacje na boisku - podkreśla amerykański szkoleniowiec.

Taylor liczy, że Slaughter pojawi się na zgrupowaniach kadry w lutym i w czerwcu (wtedy są kolejne mecze w eliminacjach). Nie zamyka przed nim drzwi do reprezentacji. - Mam nadzieję, że Slaughter zagra w kolejnych meczach. Podobnie jest w przypadku Waczyńskiego - podkreśla Taylor.

Tylko czy jest sens nadal na niego liczyć i stawiać?

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: