Nie tak spotkanie szóstej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki z Treflem Sopot wyobrażali sobie kibice, zawodnicy i sztab szkoleniowy Rosy. Drużyna z Radomia, podbudowana wyjazdowym zwycięstwem nad Kingiem Szczecin (103:94) przed tygodniem, a także dobrym, acz przegranym po dogrywce starciem z AEK Ateny (92:96) w Lidze Mistrzów, przystępowała do meczu z ekipą z Trójmiasta w roli faworyta. Przed własną publicznością poniosła jednak niespodziewaną porażkę 78:93.
- Drużyna z Sopotu była na pewno bardzo dobrze przygotowana do tego meczu. Nie grało nam się dobrze w ataku. Po ostatnich meczach chyba za bardzo uwierzyliśmy w to, że możemy atakiem "przerzucać" swoich przeciwników i w obronie nie grać tego, co powinniśmy - skomentował Robert Witka, wyraźnie nawiązując do pojedynku w Szczecinie, w którym on i koledzy kapitalnie zaprezentowali się w rzutach z dystansu i w głównej mierze ten element dał im zwycięstwo.
- Nie spisywaliśmy się tak, jak na początku sezonu, i to było widać. Mieliśmy ogromne problemy i pierwsza połowa była fatalna. Byliśmy spóźnieni właściwie przy każdej zasłonie, przy każdym pick and rollu - przyznał kapitan Rosy. Jego zespół przegrywał po premierowej kwarcie 15:25, a po kolejnych dziesięciu minutach strata wzrosła do trzynastu "oczek". - Mamy nad czym pracować, teraz musimy trochę odpocząć i przygotować się do następnych meczów, przede wszystkim poprawić defensywę - podkreślił doświadczony skrzydłowy.
W meczu z Treflem Witka był jednym z najlepszych strzelców gospodarzy. Zdobył 14 punktów przy skuteczności 5/8 z gry, w tym 4/6 z dystansu. To pozwoliło przekroczyć mu barierę 4000 "oczek" zdobytych na parkietach PLK. Aktualnie ma ich na koncie 4009. Smak indywidualnego osiągnięcia byłby z pewnością słodszy, gdyby Rosa mecz wygrała.
ZOBACZ WIDEO Przełamanie Realu, piękny gol Asensio. Zobacz skrót meczu z UD Las Palmas [ZDJĘCIA ELEVEN]
Michał Sokołowski także nie miał wątpliwości, że o porażce radomskiej drużyny zadecydowało pierwszych 20 minut. - Katastrofalna pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Brak organizacji gry w ataku, nie było nas w obronie - powiedział zdobywca 13 punktów, sześciu zbiórek i pięciu asyst.
Po zmianie stron Rosa znacząco zniwelowała dystans. - W trzeciej kwarcie poprawiliśmy wszystko. Zbliżyliśmy się do rywali, więc ta część była dobra w naszym wykonaniu - zwrócił uwagę "Sokół". Miejscowi wygrali tę odsłonę 26:16. Następną ponownie rozpoczęli jednak fatalnie.
- W czwartej kwarcie znowu chwila dekoncentracji, łatwe straty, daliśmy przeciwnikom zdobywać szybkie punkty po kontratakach i nie "przegoniliśmy" ich. Szybko trzy faule złapał Igor (Zajcew - przyp. P.D.), nie mógł grać tyle, ile normalnie, nie mógł dać zbyt wiele drużynie, więc jego na pewno zabrakło - kontynuował obwodowy. Ukrainiec zdobył bowiem zaledwie trzy "oczka", a w ostatnich spotkaniach zaliczał się przecież do czołowych strzelców Rosy. - Trzeba popracować nad koncentracją i decyzyjnością przed kolejnymi meczami - zakończył Sokołowski.