[tag=6711]
Marcin Gortat[/tag] w dobrym stylu rozpoczął swój 11. sezon na parkietach ligi NBA. Środkowy zdobył 16 punktów i miał 17 zbiórek, a jego Washington Wizards pokonali Philadelphię 76ers 120:115.
Takie mecze (na poziomie minimum 15 punktów oraz 15 zbiórek) nie zdarzają mu się często, co wynika z roli, jaką pełni w swojej drużynie. Już w poprzednich latach dość często siadał na ławce rezerwowych w kluczowych fragmentach meczów. Jak jednak przyznał w ostatnim wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", nie stanowi to dla niego żadnej przeszkody.
- Naprawdę nie mam problemów z zaakceptowaniem roli, jaka zostanie mi przeznaczona. Środkowych, którzy wciąż jeszcze grają w takim stylu jak ja, jest w NBA może sześciu lub siedmiu. Jestem weteranem, któremu zostały dwa, trzy, no maksymalnie cztery lata w tej lidze - mówi.
Obecnie środkowi którzy wchodzą do NBA, nie tylko stanowią zagrożenie pod koszem, ale też potrafią rozciągać grę, wychodzić na obwód i trafiać z dystansu. Gortat jest jednak typem klasycznego centra. W całej karierze za oceanem trafił tylko trzy razy zza łuku.
- W tej chwili nie zmienię się w zawodnika, który rzuca za trzy punkty. Nie znaczy to, że nie dam zespołowi tego, co najlepsze, ale nie liczę, że 20 razy w meczu dostanę piłkę po zrolowaniu się do kosza - dodaje.
Pierwszy mecz Gortata w nowych rozgrywkach był dla niego już 678 w dotychczasowej karierze, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko sezony regularne. Polak zatrzymał swoje statystyki na poziomie 10,4 punktu, 8,2 zbiórki i 1,2 bloku.
ZOBACZ WIDEO Boks miłością Szymona Majewskiego. "Jak będę miał sześćdziesiątkę, to będę gotowy na walkę"