[tag=13547]
Gatis Jahovics[/tag] do Anwilu Włocławek dołączył w 2003 roku i wraz z Gintarasem Kadziulisem, Janisem Blumsem i Tomasem Nagysem mieli powtórzyć sukces drużyny z poprzednich rozgrywek. Na dłużej w pamięci włocławskich fanów zapisali się jednak skrzydłowy z Łotwy i "Kadziu", który był świetnym strzelcem. Jahovics nie grał bardzo efektownie, ale kibice Anwilu bardzo doceniali przede wszystkim jego umiejętności gry w defensywie i poświęcenie w każdym meczu.
Były reprezentant Łotwy we Włocławku spędził cztery sezony - od 2003 do 2007 roku i rozegrał w koszulce Anwilu 99 spotkań ligowych, co jest świetnym wynikiem i obecnie obcokrajowcom ciężko jest nawet zbliżyć się do tego wyniku. Obecnie Łotysz ma 33 lata, a swoją profesjonalną karierę zakończył w 2015 roku. Skąd taka decyzja? Czym się teraz zajmuje były Rottweiler?
- To prawda, że swoją karierę zakończyłem w 2015 roku. W moim ostatnim sezonie nie grałem tak dobrze jakbym tego chciał, a po rozgrywkach nie otrzymywałem żadnych konkretnych ofert - stąd moja decyzja. Pojawiła się jednak pewna propozycja, którą postanowiłem przyjąć. Zostałem Generalnym Menedżerem profesjonalnej szkoły koszykarskiej "VEF Ryga" . Pomyślałem sobie, że to jest dla mnie odpowiednia opcja i postanowiłem objąć to stanowisko, ponieważ wcześniej aż 5 lat grałem w tym zespole i chciałem pozostać przy koszykówce po zakończeniu kariery - mówi nam Gatis Jahovics.
Często się zdarza, że zawodnicy po zakończeniu kariery nie mogą sobie poradzić z nową sytuacją. Wspominał o tym Joe Crispin, który kilkukrotnie myślał o powrocie na parkiet. Były skrzydłowy Anwilu Włocławek mówi, że również tęsknił za graniem.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"
- Kilka miesięcy po zakończeniu kariery bardzo tęskniłem za graniem w koszykówkę i myślałem sobie, że może decyzja o odejściu w tak młodym wieku była zbyt szybka. Ten okres mam już za sobą i o tym w ten sposób nie myślę - po prostu jestem pewien, że podjąłem wtedy dobrą decyzję. Po odejściu na sportową emeryturę najtrudniejszą rzeczą jest uświadomienie sobie tego, co się chce dalej robić - tłumaczy Łotysz. W moim życiu zmieniło się jeszcze to, ze nie mam już treningów dwa razy na dzień i nie muszę więcej podróżować autobusami czy samolotami! (Śmiech) - tłumaczy Łotysz.
Gatis Jahovics, Armands Skele, Janis Blums czy Rinalds Sirsnins związywali się z Anwilem Włocławek w młodym wieku. Kilkanaście lat temu Polska była bardzo dobrym miejscem dla zawodników z Łotwy, mogli się oni pokazać w Europie, a polska liga była silniejsza niż ma to miejsce teraz. Łotysz pracuje obecnie z młodzieżą i ma pewien pogląd na to czemu nastolatkowie nie wyjeżdżają już grać w PLK.
- W tamtych czasach Polska była bardzo atrakcyjnym miejscem nie tylko dla młodych zawodników - weźmy na przykład Edgarsa Snepsa, Raimondsa Miglinieksa, Uvisa Helmanisa i innych, którzy grali wtedy w Polsce. Oczywiście, z drugiej strony młodzi zawodnicy z mojego kraju mogli się pokazać i bardzo rozwijać swoje umiejętności. Teraz czasy się znacznie zmieniły. Młodzi Łotysze wolą obrać kierunek hiszpański, włoski lub wyjechać do Stanów Zjednoczonych na studia - mówi.
- Część z młodych zawodników opuszcza Łotwę już w wieku 15-16 lat. Niestety, nasza historia zna niewiele przypadków młodych zawodników, które zakończyły się całkowitym sukcesem. Postanowiliśmy zmienić filozofię szkolenia młodzieży - według nas młody Łotysz powinien wyjechać z kraju dopiero jak poczuje, ze jest na to gotowy psychicznie i fizycznie. Różnie to bywa, dla niektórych ta bariera to 18-19 lat, a dla niektórych 21-23 lata - dodaje.
Cztery sezony spędzone we Włocławku sprawiły, że Gatis Jahovics, pod względem występów w ekstraklasie, plasuje się na 13. pozycji. Łotysz nigdy nie zdołał jednak zdobyć złotego medalu z Anwilem, w dorobku ma jednak dwa srebrne krążki, które wywalczone zostały po świetnych bataliach z Prokomem Treflem Sopot. Były skrzydłowy Anwilu często miał trudne zadanie, musiał bowiem odpowiadać za pilnowanie Gorana Jagodnika, który był świetnym strzelcem.
- Z Włocławka mam dobre wspomnienia. Oczywiście nie zawsze wszystko układało się po mojej myśli, ale ogólnie rzecz biorąc były to dobre sezony. Anwil był moim pierwszym i jedynym zagranicznym klubem - bardzo się rozwinąłem tam nie tylko jako zawodnik ale i jako osoba - wspomina zawodnik.
- To przykre, że nie udało mi się sięgnąć z Anwilem po złoto. Oczywiście pamiętam nasze batalie z Prokomem. Atmosfera podczas tych spotkań była naprawdę niesamowita a walka na boisku była na najwyższym poziomie. Nie mogę zapomnieć moich meczów przeciwko Goranowi Jagodnikowi. Gra przeciwko niemu to było ogromne wyzwanie, później mieliśmy też możliwość wspólnego reprezentowania Anwilu i równie mocno dawaliśmy sobie w kość na treningach - dodaje.
Przez sympatyków Rottweilerów Jahovics głównie kojarzony był właśnie jako znakomity obrońca, który świetnie potrafił się odnaleźć w systemie gry Andreja Urlepa. Dzięki wielkiemu sercu do gry zaskarbił sobie sympatię kibiców z Włocławka.
- Przez wszystkie moje młodzieńcze lata byłem liderem swojej drużyny i najlepiej punktującym zawodnikiem, tak samo było gdy reprezentowałem Łotwę w rozgrywkach do lar 16, 18 i 20 - również byłem wtedy znany ze swoich umiejętności strzeleckich. Zmieniło się to w momencie, gdy przeszedłem na całkowite zawodowstwo, wtedy dużo bardziej poświęcałem się grze obronnej. Po moim pierwszym sezonie w Polsce moimi głównymi zadaniami była gra w obronie i tak zwana "czarna robota", której często nie ujrzysz w statystykach. Oczywiście nie chciałem się sprzeciwiać i zaakceptowałem swoją rolę w drużynie, bo tylko tak mogłem zyskiwać minuty na parkiecie - tłumaczy.
- Myślę, że to właśnie dzięki Andrejowi Urlepowi i jego filozofii zyskiwałem takie zaufanie i tyle minut. Bardzo mi pomógł i wiele mnie nauczył. Główną rzeczą, jakiej mnie nauczył była na pewno dyscyplina. Treningi była wyczerpujące fizycznie, ale to właśnie wtedy ukształtowałem swój charakter. Wiele razy było tak, ze na treningach trzeba było dawać z siebie 110% - mówi dalej.
Były reprezentant swojego kraju nie zapomniał o świetnej atmosferze, którą podczas spotkań w Hali Mistrzów tworzyli kibice i specjalnie dla nich chciał przekazać kilka słów.
- To był naprawdę świetny czas tam, we Włocławku, a to nie byłoby możliwe bez kibiców Anwilu. Myślę, że nasi fani lubili mój styl gry i styl całej drużyny. Wychodzę bowiem z założenia, że dla kibiców najważniejsze jest to, by zawodnik zostawiał serce na parkiecie. Życzę całej drużynie i całemu klubowi Anwilu Włocławek samych sukcesów i jak najlepszych wyników, mają jednych z najlepszych kibiców nie tylko w Polsce, ale w całej Europie - zakończył Jahovics.