Konrad Kaźmierczyk: W Astorii dostałem potężną dawkę wiedzy

 / Na zdjęciu: Konrad Kaźmierczyk, trener Enea Astorii
/ Na zdjęciu: Konrad Kaźmierczyk, trener Enea Astorii

Konrad Kaźmierczyk, czyli trener Enea Astorii Bydgoszcz ma za sobą bardzo trudny rok. W rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o minionych rozgrywkach, najbliższych planach, a także o kolejnym sezonie, który również spędzi w grodzie nad Brdą.

Dawid Siemieniecki, WP SportoweFakty: Sezon dla Enea Astorii zakończył się wygraną fazą play-out (3-0 z UTH Rosą Radom). Jak może pan ocenić tę końcówkę rozgrywek, która okazała się szczęśliwa dla klubu?

Konrad Kaźmierczyk, trener Enea Astorii Bydgoszcz: Dokładnie tak, to była szczęśliwa końcówka, ale powtórzę to, co już mówiłem, że zawodnicy zasłużyli sobie na to, żeby wygrać te mecze i się utrzymać. Nie był to łatwy sezon, był ciężki - również psychicznie. Było w nim dużo zmian, prób rotacji, ale okazało się, że praca wkładana przez cały sezon w treningi, na sam koniec zaowocowała. Moi gracze te wszystkie trudy wytrzymali, mieli cały czas ambicje, aby - pomimo niepowodzeń - pracować i na najważniejszy moment wzięli się w garść i stali się drużyną.

Jak można wytłumaczyć fakt wygranej 3-0 z Rosą, która była pewniakiem w tej serii?

Nasza gra, a przede wszystkim nasza obrona, wyglądała w play-outach zdecydowanie lepiej, a atmosfera i energia, zarówno na parkiecie jak i na ławce, były na dużo wyższym poziomie. Wyniki pierwszych dwóch meczów w Radomiu rozstrzygały się ostatnimi akcjami, gdzie Mateusz Fatz trafił na zwycięstwo w pierwszym starciu, a dzień później dobra końcówka Patryka Gospodarka i Mateusza Bierwagena dała nam wygraną. Szczęście odwróciło się w naszą stronę za kilka przegranych w trakcie sezonu, kiedy parę spotkań nam uciekło właśnie poprzez końcówki, gdzie mogło być tych zwycięstw o kilka więcej. Natomiast trzeci mecz potoczył się totalnie pod nasze dyktando i faktycznie byliśmy już na fali i wygraliśmy całość 3-0.

Co stało się z defensywą w pana zespole w tej serii, bo to było dość zaskakujące, że drużyna, która w ostatnich kolejkach sezonu zasadniczego traciła po 90 punktów, nagle zaczęła dobrze bronić.

Mieliśmy plan, który zadziałał. To jest pierwsza rzecz, a druga to fakt, że moi zawodnicy naprawdę się zmobilizowali. Taktyka jest jakby drugą kwestią. Kluczową rolę odgrywa jednak ambicja oraz chęci i tutaj dopatrywałbym się tego, że ta obrona wyglądała tak, a nie inaczej. Kluczem w tym wszystkim było też jakby wyjście na dwóch wysokich graczy, bo w meczach z Rosą w trakcie rozgrywek zasadniczych, kluczowa była zbiórka i ponowienia. To zatem było naszym celem - aby wygrać walkę na tablicach. Wiedzieliśmy, że jeśli to będzie po naszej stronie, będzie szansa na wygrane. Myślę, że wszyscy byli miło zaskoczeni, że dwójka Fatz-Paul zafunkcjonowała na parkiecie. I od tego tak naprawdę wszystko się zaczęło, ale też podkreślę, że należy wrócić do podstawowych rzeczy, czyli energii i determinacji w grze defensywnej całego zespołu.

Trochę czasu zastanawiał się pan nad pozostaniem w Bydgoszczy. Co ostatecznie skłoniło pana do podjęcia tego kroku i ciągnięcia dalej wózka z napisem: Enea Astoria?

Nie powiedziałbym, że ostatecznie, bo to była jedna z ciekawych opcji. Potrzebowałem czasu, aby ochłonąć po tym sezonie, który nie był dla mnie łatwy. Chciałem odpocząć, pewne rzeczy przemyśleć i poczekać jakby na rozwój wydarzeń. Zdecydowałem się jednak na pozostanie w Bydgoszczy. Oba moje sezony w tym klubie skończyły się dobrze, choć drugi bardzo szczęśliwie, ale oba na plus, co mnie cieszy. Myślę, że wszyscy będziemy mądrzejsi o tę wiedzę, którą nabyliśmy i jest pomysł, aby klub nadal rozwijać. Dziękuję, za zaufanie, którym zostałem obdarzony kilkakrotnie, bo i w sezonie 2015/16, i na początku kolejnego, i na jego sam koniec. Cóż mogę powiedzieć, jedziemy dalej. Klub organizacyjnie przygotowany jest dobrze, warunki do pracy są - tak uważam - jedne z najlepszych w Polsce, zatem czego chcieć więcej? Zwycięstw, to na pewno. Perspektywy na przyszłość są i życzę tego wszystkim w klubie, jak i sobie, abyśmy stale się rozwijali i dążyli do przodu.

ZOBACZ WIDEO: Martin Lewandowski: Życie przerosło nasze oczekiwania, stworzyliśmy giganta!

Poprzedni sezon, to największy materiał szkoleniowy w pana dotychczasowej trenerskiej karierze?

Dużego doświadczenia w byciu pierwszym trenerem nie mam, ale rozwijam się w tym zakresie. Ale muszę powiedzieć, że tak - było dużo nauki, jest sporo wniosków i nie ma rzeczy, która by to zastąpiła. Przez dwa lata w Astorii dostałem wręcz przepotężną dawkę wiedzy i doświadczenia. I to na różnym polu, bo i w kwestii budowania składu, planowania pewnych rzeczy, całego okresu przygotowawczego, radzenia sobie z różnymi okolicznościami, nawet pozasportowymi, a tego nie wyczyta się w książce, nie obejrzy na wideo i nie wywnioskuje z oglądania meczu. W minionym sezonie mieliśmy dużo porażek, a one uczą bardzo. Uczą szukania sposobów do przełamania, drogi do zwycięstw i taki sposób na koniec znaleźliśmy i ostatecznie wyszliśmy obronną ręką.

Przyszły sezon będzie lepszy?

Wierzę, że tak. Uważam, że nie ma tak w koszykówce, jak i w życiu, że coś ciągle nie idzie i cały czas jest źle, nawet w pojedynczym meczu. Zawsze są fale. Liga zapowiada się na bardzo ciekawą i interesującą, ale wobec tego jej realia będzie można oceniać dopiero wówczas, kiedy już drużyny pokażą, jakie mają składy i wtedy zobaczymy, co i jak możemy zrobić, co zdziałać w tych rozgrywkach. Sezon sezonowi nie jest równy. Jak zawsze jest i będzie dużo ruchów kadrowych, u nas także już się sporo zmieniło, wobec czego mamy nadzieję, że finalnie będzie to taki skład, którym będziemy mogli z dobrym skutkiem rywalizować w lidze ku uciesze kibiców - dla tego miasta.

Ale można powiedzieć, że celem będzie powrót do czołowej ósemki?

Ja nie jestem zwolennikiem ustalania celów, bo moim zdaniem celem zawsze powinno być mistrzostwo, bo to właśnie o to chodzi - o wygrywanie meczów i to właśnie będzie dla nas ważne, czyli walka o zwycięstwo w każdym kolejnym spotkaniu. A gdzie nas to zaniesie, to okaże się na koniec rundy zasadniczej. Na razie jest dużo znaków zapytania, więc ciężko jeszcze mówić o konkretach. Ja jestem jednak od tego, aby przygotować drużynę do wygranych i na tym się skupię.

Jakie plany na najbliższy czas?

Plan jest taki, żeby zbudować dobry skład. Już mamy trzech nowych zawodników oraz utrzymany trzon z poprzednich rozgrywek. Trzeba na pewno wyciągnąć niezbędne wnioski z minionego roku. To jest jedna rzecz. Zbyt dużej przerwy jednak nie mam, gdyż zaczynam kolejny już camp GetBetter z moim przyjacielem, Arturem Packiem. Jest zatem w wakacje dużo pracy, bo zawodników przewija się sporo. Znów pracować będziemy w Jezierzycach Słupskich, po raz kolejny przyjadą dobrzy zawodnicy. Cieszy mnie to, że jest ich coraz więcej, ale przede wszystkim ich świadomość, że chcą się rozwijać, jest coraz większa - zarówno u starszych jak i młodszych. To nas bardzo cieszy.

Naszym celem od początku było właśnie to - zmiana myślenia. Gdzieś za granicą ludzie mają inną mentalność i tym samym inne wyniki sportowe, co wynika z tego, że więcej wkładają od siebie w okres przygotowawczy, dzięki czemu więcej wyciągną dla siebie w trakcie sezonu. Cieszy nas to, że są tego efekty i że najzwyczajniej widać tę zmianę, której chcieliśmy.

A kto potwierdził swój udział przed tegorocznym campem?

Nie chciałbym wymieniać nazwisk i mówić za zawodników, bo to nie moja rola. Myślę, że jak ktoś wejdzie na nasz profil na Facebooku lub zobaczy filmiki na Youtube`ie, sam dostrzeże graczy, z którymi współpracujemy. Ja powiem inaczej: Na nikogo się nie zamykamy. Wiadomo, że zawsze media najwięcej mówią o tych najbardziej znanych zawodnikach, ale pojawia się coraz więcej zawodników z grup młodzieżowych, a nawet przyjeżdża do nas coraz więcej koszykarek. Wszyscy chcą pracować, rozwijać się i jakby idzie to w dobrą stronę.

Komentarze (0)