Dlaczego nie znamy jeszcze MVP sezonu regularnego?

PAP/EPA / LARRY W. SMITH
PAP/EPA / LARRY W. SMITH

Już kilka dni minęło, odkąd kibice poznali mistrza ligi NBA w roku 2017. Nadal jest jednak kilka niewiadomych, dotyczących minionego już sezonu. Jest to w głównej mierze statuetka dla MVP sezonu zasadniczego.

James Harden czy Russell Westbrook? A może jednak Kawhi Leonard? To właśnie ktoś z wymienionej trójki zgarnie nagrodę dla najlepszego zawodnika za zeszły sezon najlepszej koszykarskiej ligi świata. Tylko czy kogoś to jeszcze w ogóle wystarczająco interesuje?

Władze ligi NBA postanowiły nieco zmienić formułę przyznawania posezonowych nagród i tym razem zostaną one wręczone na specjalnej gali 26 czerwca. To rozwiązanie ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników, tym niemniej trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to dobrym pomysłem. Bo o ile poznanie najlepszego debiutanta, rezerwowego oraz gracza, który zrobił największy postęp, może być jeszcze interesujące, o tyle trzy pozostałe nagrody - przyznawane tak późno - sens mają już średni.

Skoro na ten moment żyje się jeszcze pasjonującym pojedynkiem LeBrona Jamesa z Kevinem Durantem z ostatnich finałów, gdzie obaj zawodnicy faktycznie osiągnęli niemal szczyty indywidualnych osiągnięć, jaki ma sens przyznawanie w tym momencie statuetki dla MVP sezonu zasadniczego? Owszem, można mieć jeszcze w pamięci wyścig Hardena z Westbrookiem, ale na wręczenie tej nagrody jest już zwyczajnie za późno.

To samo tyczy się trenera roku. Głównym kandydatem do zgarnięcia tego wyróżnienia jest Mike D'Antoni, jednak jego zespół, Houston Rockets, w ostatecznym rozrachunku nie awansował choćby do finału Konferencji Zachodniej. W trakcie 82 spotkań w sezonie regularnym Rakiety owszem, były rewelacją (bilans 55-27), ale teraz niewielu ma to jeszcze w pamięci.

ZOBACZ WIDEO Fenerbahçe coraz bliżej tytułu. Druga wygrana w finale z Besiktasem

Wybroni się natomiast wyróżnienie dla najlepszego obrońcy, ale to dlatego, że finał NBA zdominowali gracze ataku i ostatecznie statuetka MVP powędrowała w ręce Duranta. Były bowiem sytuacje, że tę nagrodę zdobywali zawodnicy, którzy potrafili znakomicie ograniczyć w finałach lidera rywali - Leonard w 2014 roku i Andre Iguodala rok później.

Gdyby było tak tym razem i np. Draymond Green zastopowałby Jamesa, zgarniając dzięki dobrej obronie wyróżnienie indywidualne w postaci MVP finałów, jakie znaczenie miałoby to, że obrońcą roku zostanie Rudy Gobert, który swoją drogą ma na to duże szanse? W tej kwestii dyskusji jednak nie będzie. Nie tym razem.

Całościowo gala może wypaść nieźle, bo oprócz standardowych nagród, wręczanych od lat, do zestawienia wejdą nowe, między innymi za najlepszą asystę, blok, wsad, czy rzut na zwycięstwo, które wybierali kibice. Na przyszłość, jeśli taka formuła zostanie zachowana, należałoby się jednak zastanowić, czy MVP oraz najlepszego trenera i obrońcy, nie nagrodzić jednak bezpośrednio po rozgrywkach regularnych, aby te nagrody miały jeszcze wartość i przede wszystkim sens.

Komentarze (3)
avatar
Blackfield
17.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
MVP będzie Harden, chyba, że zasugerują się finałami, wtedy Durant. Tyle! 
avatar
radek_w
17.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Bardzo bym chcial, zeby MVP dostal "The Claw".. Ale uczciwie nalezy sie Westbrookowi. Za to na pewno nie nalezy sie lamie Hardenowi.