Mantas Cesnauskis: Nie gram w koszykówkę dla pieniędzy

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Koszykarze Czarnych Słupsk
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Koszykarze Czarnych Słupsk

- Mocno przeżywam problemy Energi Czarnych. Dla mnie to coś więcej niż klub. Wierzę, że w tym zespole zakończę karierę - mówi Mantas Cesnauskis, który z drużyną ze Słupska walczy o wielki finał PLK.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W serii z Anwilem Włocławek mówił pan, że nie macie nic do stracenia. Czy po awansie do półfinału coś zmieniło się w waszym podejściu? Czy fakt, że jesteście o krok od finału powoduje dodatkową presję?[/b]

Mantas Cesnauskis, zawodnik Energi Czarnych Słupsk: W ćwierćfinale nikt na nas nie stawiał. Wszyscy myśleli, że Anwil łatwo nas przejdzie. Byliśmy skreślani, ale to nas motywowało. Chcieliśmy udowodnić kibicom, że się mylą. To udało się zrobić. Chwała nam, bo zagraliśmy świetną serię. Teraz nasza sytuacja nieco się zmieniła. Wiemy, że finał jest o krok, co powoduje większą presję. Spokojnie - poradzimy sobie z nią.

Przegraliście 72:78. Wydaje się, że mogliście nieco więcej zrobić w tym meczu.

To samo mówiliśmy sobie w szatni po meczu. Mam wrażenie, że przeszliśmy obok spotkania.

Czym było to spowodowane?

Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że kilka czynników o tym zadecydowało - trochę zmęczenie, brak odpowiedniej koncentracji, co przełożyło się na dużą liczbę strat. Jeśli chcesz coś osiągnąć w play-off, to musisz grać z większym skupieniem i rozwagą. W sobotę musimy to koniecznie poprawić.

W serii z Anwilem było widać walkę, determinację. To były prawdziwe mecze play-off. Tutaj trochę jakby tego brakowało. Ma pan podobne odczucia?

Tak. Dostrzegłem to siedząc na ławce. Nie byliśmy odpowiednio agresywni i zaangażowani. To nie były te Czarne Pantery, do których kibice są przyzwyczajeni. Ale nie ma co panikować. Jest dopiero 0:1. Nic jeszcze w tej serii nie jest stracone.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Poczułem ból i niemoc. To ohydne, okrutne i nie do opisania

Pan ze swojej gry może być zadowolony - 10 punktów w ciągu 19 minut. Niezły występ.

Liczy się efekt końcowy. Zabrakło zwycięstwa. Po to przyjechaliśmy do Torunia. Indywidualne popisy odłóżmy na bok - one nie mają znaczenia.

[b]

Pan w play-off czuje się komfortowo. W ogóle nie drży panu ręka w kluczowych momentach. Duża przyjemność oglądać pana w akcji.[/b]

Dziękuję za miłe słowa. Myślę, że coś byłoby ze mną nie tak, gdyby drżała mi ręka w takim wieku (śmiech). Robię swoje, staram się pomagać drużynie. Korzystam z tego doświadczenia, które zebrałem w minionych latach.

Nie sposób nie zapytać o sprawy pozasportowe. Pan rozgrywa właśnie dziewiąty sezon w Enerdze Czarnych Słupsk - często pan powtarza, że jest związany z klubem. Jak pan zareagował na informację o wycofaniu się głównego sponsora?

Byłem bardzo zaskoczony. Nie ukrywam, że mocno przeżywam całą sytuację. Myślę, iż nikt z zawodników tak mocno nie jest związany z Czarnymi. Dla mnie to coś więcej niż klub. Planowałem jeszcze rok-dwa lata pograć w koszykówkę i zakończyć karierę w Słupsku. A teraz wszystko nieco stanęło pod znakiem zapytania. Osobiście wierzę, że wszystko dobrze się skończy i klub będzie dalej funkcjonował na wysokim poziomie. Ostatnio mieliśmy spotkanie z prezesem, który zapewnił nas, że otrzymamy wszystkie pieniądze za ten sezon.

[b]

To prawda, że przed półfinałem otrzymaliście część zaległych pieniędzy?[/b]

Tak.

To dodatkowa motywacja?

Dla mnie nie, bo ja już od dawna nie gram w koszykówkę dla pieniędzy. Dla mnie to drugorzędna sprawa. Myślę, że to była istotna informacja dla naszych zawodników zagranicznych. To był dla nich taki zastrzyk pozytywnej energii.

Wspomniał pan o zakończeniu kariery. Tylko w Słupsku, czy bierze pan pod uwagę inne miejsce?

Wierzę, że to będzie w Słupsku, ale jeśli faktycznie nie byłoby klubu w następnym sezonie, to nie wykluczam, że gdzieś jeszcze pójdę pograć przez rok.

Źródło artykułu: