Igor Milicić: Biję się w pierś. Zawiedliśmy

Anwil Włocławek już na etapie ćwierćfinału zakończył sezon 2016/2017. To spory zawód, bo oczekiwania były znacznie większe. - Trzeba uderzyć się w pierś i powiedzieć, że zawiedliśmy. Ja przede wszystkim - mówi Igor Milicić, szkoleniowiec zespołu.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego nie udało się pokonać Energi Czarnych i tym samym awansować do półfinału PLK?[/b]

Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek: Energa Czarni Słupsk postawili nam bardzo twarde warunki. W każdym z pięciu spotkań o wyniku decydowały 1-2 piłki. Prawda jest taka, że tę serię wygrał zespół, który był lepszy w walce o zbiórki. To był jeden z kluczowych elementów, który przyłożył się do zwycięstwa. Mimo wszystko jestem dumny ze swoich zawodników.

Po zakończeniu spotkania długo nie mógł się pan pogodzić z porażką. Czy czas leczy rany w tym przypadku?

Mocno przejąłem się tą porażką, bo wszyscy w klubie wykonaliśmy olbrzymią robotę. Włożyliśmy wiele wysiłku w to, żeby zespół osiągnął sukces. Praca w takim klubie to spore wyrzeczenia - każdego z nas. Mieszkałem we Włocławku bez rodziny i chciałem w ten sposób w pełni poświęcić się Anwilowi. Jednak przez jeden mecz wszystko obróciło się do góry nogami. Gdybyśmy wygrali, Anwil byłby w takiej pozycji, w jakiej nie był przez ostatnich dziesięć lat - blisko medalu, pucharów, wyjścia z długów. Jeden mecz zdecydował o tym, że wszyscy jesteśmy bardzo smutni. Od zakończenia spotkania nie zmrużyłem oka.

ZOBACZ WIDEO: Kuriozalna bramka samobójcza - zobacz skrót meczu ACF Fiorentina - Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN]

Co spędza sen z powiek?

Cały czas myślę nad tym, jak mogłem znaleźć łatwe punkty dla moich zawodników, którzy przez to odblokowaliby się i dlaczego nie mogliśmy trafić z otwartych pozycji spod kosza, jak i z obwodu. Nie umiem do końca zrozumieć i wyjaśnić, dlaczego podejmowaliśmy takie, a nie inne decyzje w sytuacjach, które wcześniej omawialiśmy na treningach wielokrotnie.

Bierze pan za to odpowiedzialność?

Oczywiście. Jestem odpowiedzialny za wynik. Trzeba uderzyć się w pierś i powiedzieć, że zawiedliśmy. Ja przede wszystkim.
[b]

Jak było z presją? Czy ona faktycznie była odczuwalna? Zawodnicy nie umieli sobie z nią poradzić?[/b]

Powiedzmy sobie wprost - większość zawodników nie miała okazji grać w takim zespole, który bił się o najwyższą stawkę. Cała otoczka, która się wytworzyła wokół nas, na pewno pozytywnie nie wpływała na koszykarzy. Myślę, że dla każdego z nas jest to cenne doświadczenie. Trzeba z pokorą podchodzić do kolejnych meczów, rywali. Sport jest nieobliczalny - trzeba włożyć wiele wysiłku i mieć sporo szczęścia, żeby odnieść sukces.

Wam tego szczęścia zabrakło. W ostatniej kolejce rundy zasadniczej z powodu kontuzji wypadł Michał Chyliński.

I to wpłynęło na naszą rotację, zwłaszcza w defensywie. Nie mieliśmy za dużo czasu na to, żeby przećwiczyć nowe warianty gry w obronie, jak i w ataku. Niestety to odbiło się na grze. Wielu myśli, że taki Stelmet BC ma kaprys wydawania pieniędzy na zawodników na prawo i lewo. To bzdura - oni po prostu chcą zabezpieczyć rotację, tak aby w najważniejszym momencie sezonu grać na pełnej intensywności. Nam tego zabrakło.

[b]

Wielu w trakcie sezonu lansowało teorię, że macie drugi budżet na zawodników w PLK. To prawda?[/b]

Bzdura. Ktoś to wymyślił, puścił w eter i kolejni zgodnie powtarzali. Szkoda, że nie miało to w ogóle potwierdzenia w rzeczywistości. Takie informacje nie sprzyjają drużynie - wywierają jedynie dodatkową presję na zawodnikach i klubie.

Wybiegnijmy do przodu. Co dalej z Igorem Miliciciem? Czy nadal chce pan pracować we Włocławku?

Dostałem naprawdę dużo smsów wsparcia. Anwil ma całą rzeszę kibiców na dobre i na złe i dla tego mam wielką chęć udowodnienia tego, że z tym zespołem można osiągnąć sukces. Decyzja będzie zależała od właścicieli, zarządu i sponsorów klubu.

Źródło artykułu: