Jego zespół w środę zrealizował połowę planu na ostatni tydzień rundy zasadniczej w Polskiej Lidze Koszykówki. Sopocianie po wysokim zwycięstwie pojadą podbudowani na niedzielny mecz z Anwilem Włocławek. - Zdecydowanie. Szczególnie, że jest to osiągnięte na wyjeździe przeciwko bardzo dobrej drużynie. Szkoda, że Wilków zabraknie w play-offie, natomiast patrzymy na siebie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że porażka przekreśli nasze szanse na awans do play-offów lub bardzo skomplikuje sytuację - przyznał Filip Dylewicz.
Trefl pozostał w grze, ale nie jest faworytem do miejsca w czołowej ósemce. Pokonanie Kinga nie przyszło mu tak łatwo, jak wskazuje końcowy wynik. Po 30 minutach był remis 64:64. - Wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko. Drużyna ze Szczecina ma olbrzymi potencjał ofensywny. Przez trzy kwarty było to widać. Bardzo nas cieszy, że udało się dyktować warunki w kluczowym momencie meczu - ocenił doświadczony koszykarz.
Trefl skorzystał na przełożeniu meczu z 12 na 26 kwietnia. W minionym tygodniu szczeciński zespół stracił jednego z liderów. Do włoskiego Betaland Capo d'Orlando odszedł Paweł Kikowski, który w debiucie zdobył 10 punktów. Nasz rozmówca nie cieszył się z osłabienia przeciwnika a z faktu, że kolejny Polak postanowił się sprawdzić w zagranicznym klubie. - Fajne jest to, że Paweł ma szansę pokazać się w lepszej lidze. Cieszę się bardzo, że w debiucie zagrał przyzwoite spotkanie. Najważniejsze szczególnie dla młodych zawodników jest zainteresowanie rynków zagranicznych. Przez ostatnie lata było to bardzo marginalne. Mam nadzieję, że postawa Pawła Kikowskiego we Włoszech przyniesie efekt w postaci większego zainteresowania polskimi graczami - skomentował Filip Dylewicz.
ZOBACZ WIDEO Deklasacja! Siedem goli FC Barcelona! Zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]