Jeremiah Wilson w ekipie MKS-u Dąbrowa Górnicza zajął miejsce Sama Dowera. Amerykański skrzydłowy okazał się solidnym wzmocnieniem. Co prawda miał kilka słabszych momentów, ale ogólnie można uznać ten transfer za udany.
29-letni zawodnik zakończył rundę zasadniczą ze średnimi na poziomie 10,5 punktu i 5,8 zbiórki.
Amerykański gracz miał zatem swój niemały udział w awans dąbrowskiego zespołu do play-offów. Co ciekawe drużyny z nim w składzie zawsze grają w tej fazie rozgrywek. - Dokładnie tak. Od początku mojej profesjonalnej kariery zawsze gram ze swoimi drużynami w play-offach. To jeden z moich głównych celów przed rozpoczęciem sezonu - mówi Wilson.
Jak zapowiada, sam awans do najlepszej ósemki to nie koniec. - Nie jestem tym wynikiem usatysfakcjonowany. Przed nami play-off i tutaj rozpoczyna się walka o to, by być mistrzem, a ja chcę być mistrzem - kontynuuje.
ZOBACZ WIDEO Serie A: asysta Karola Linettego. Sampdoria Genua 12 minut od przełamania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Miejsce w ósemce w pewnym momencie mocno oddaliło się od MKS-u. Wszystko odmieniło się po porażce w Lublinie, gdzie wygraną zabrali dąbrowianom sędziowie. Od tego momentu Wilson z kolegami zaliczyli serię sześciu kolejnych triumfów.
- Ta decyzja w Lublinie wpłynęła na nas motywująco, ale nie tylko ona. W trakcie sezonu było wiele takich momentów - wyjaśnia. - Wiedzieliśmy jak ciężko pracowaliśmy cały sezon. W jego trakcie dużo rzeczy poszło nie po naszej myśli, ale wiedzieliśmy, że zasłużyliśmy na te play-offy.
Już w piątek MKS rozpocznie ćwierćfinałową batalię z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski.