W niedzielny wieczór Rosa odniosła czwartą wygraną z rzędu, pokonując przed własną publicznością Polpharmę 67:60 w meczu 20. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. Dzięki temu rezultatowi radomianie awansowali na siódme miejsce w tabeli. Mają na koncie 33 punkty i legitymują się bilansem 12-9. Takim samym dorobkiem może pochwalić się ich ostatni rywal, ale ze względu na 11 zwycięstw i tyle samo porażek jest dwunasty w zestawieniu.
- Był to bardzo ważny mecz, z bezpośrednim rywalem do walki o play-off - przyznał Wojciech Kamiński. - To spotkanie nie układało się po myśli drużyny ze Starogardu Gdańskiego, bo cztery szybkie faule popełnił Sajus, później miała trochę kłopot z rotacją, ale walczyła, biła się i w końcówce była bardzo blisko - podkreślił.
Więcej "zimnej krwi" zachowali gospodarze, wykorzystując w końcówce kontrataki po dobrej postawie w defensywie. - My cieszymy się ze zwycięstwa, mamy dwa punkty - powiedział trener wicemistrzów kraju.
Mimo iż kilka razy przyjezdni niebezpiecznie zmniejszali dystans, między innymi do czterech punktów (54:58), szkoleniowiec nie poprosił o przerwę. - W pierwszej połowie też nie brałem czasu - skomentował z uśmiechem. - Kiedyś dostałem takie pytanie od trenera Hyżego, gdy graliśmy ze Śląskiem. Ja tak mam, po prostu. Jesteśmy na coś przygotowani, gramy, nie jestem tego typu trenerem, który będzie po dwóch błędach brał czas - dodał.
- Dobrze broniliśmy, było trochę niedociągnięć. Dobrze zagrali "Sokół" [Michał Sokołowski-przyp. P.D.], "Szymek" [Daniel Szymkiewicz], Darnell [Jackson], Robert Witka zdobył 20 punktów chyba po raz pierwszy, od kiedy jest w Radomiu. To są małe rzeczy, które powinny cieszyć - zakończył Kamiński.
Fantastyczny powrót Realu Madryt! Królewscy uratowali pozycję lidera [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]