W niedzielnym meczu 20. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Rosa Radom pokonała Polpharmę Starogard Gdański 67:60. Dla Tyrone'a Brazeltona był to drugi występ po kontuzji stopy, której doznał na początku grudnia. Przed dwoma tygodniami, w starciu z Siarką Tarnobrzeg, był wyróżniającą się postacią wicemistrzów kraju. Przeciwko Kociewskim Diabłom w pierwszej "piątce" jednak nie wybiegł. Za kreowanie gry od pierwszych minut odpowiadał Daniel Szymkiewicz.
Amerykanin przebywał na parkiecie ponad 17 minut. W tym czasie zdobył sześć punktów, trafiając zaledwie 2/9 rzutów z gry. Miał trzy zbiórki i dwie asysty. Był mało widoczny. Sfrustrowany swoją postawą i tym, że trener nie wpuścił go na boisko, mimo iż rozgrywający był przygotowany do zmiany, ze złości kopnął bidon z napojem i wdał się w utarczkę słowną z Kamińskim.
Szkoleniowiec, zapytany przez jednego z dziennikarzy na konferencji prasowej o tę sytuację, odpowiedział: - Będą wyciągnięte konsekwencje z tego, bo my nie pozwolimy sobie na to. Dla nas najważniejsza jest drużyna, ma wygrywać, jeżeli gramy dobrze w danym ustawieniu, to nie będziemy tego zmieniać tylko dlatego, że komuś to się podoba albo nie.
Starał się nie komentować szerzej zachowania Brazeltona. - To jest też zachowanie sportowca. Może być zły, że mu nie poszło, bo każdy chce grać. Zobaczymy, co z tym zrobimy. Podczas meczu jest mnóstwo energii, która z nas emanuje, mnóstwo złości. Trzeba też być trochę wyrozumiałym, bo czasami te emocje nas ponoszą - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"
We wtorkowe popołudnie portal polskikosz.pl podał nieoficjalną informację, iż 30-latek w Rosie już nie zagra. - Rozmawiamy z agentami, ale nic konkretnego nie mogę powiedzieć - tajemniczy jest Piotr Kardaś, prezes i drugi trener radomskiego zespołu.
W kuluarach mówi się o dwóch opcjach: klub rozwiąże umowę ze względów dyscyplinarnych lub kontrakt Brazeltona wykupi jedna z zagranicznych drużyn.