Przypomnijmy, że na jednej z konferencji prasowej Roberts Stelmahers mocno naraził się mieszkańcom Włocławka, używając stwierdzenia, że jedzie na mecz do "Rumunii". Łotysz za te słowa musiał później przepraszać, ale kibice Anwilu mu nie wybaczyli i w Hali Mistrzów nie mógł liczyć na to, że prezentacja jego zespołu przejdzie bez większego echa.
[tag=1734]
Energa Czarni Słupsk[/tag] mimo problemów w tym sezonie starała się nawiązywać walkę z silniejszym rywalem. W pewnym momencie słupszczanie osiągnęli nawet 11 punktów przewagi, ale lepsza gra Anwilu i wąska rotacja Energi pozwoliła na powrót do gry. Łotewski trener rotował w tym meczu tylko siedmioma zawodnikami. Z zespołem pożegnał się już bowiem Nino Johnson, a zagrać przez kontuzję nie mógł Łukasz Seweryn.
- Nam zabrakło troszeczkę siły i szczęścia, co z kolei było po stronie gospodarzy. Popełnialiśmy zbyt dużo szalonych błędów, co w efekcie zadecydowało o naszej porażce - mówił po tym meczu Roberts Stelmahers.
W pewnym momencie gra Energi całkowicie się zaczęły, a do kosza wpadać przestały nawet najłatwiejsze rzuty spod samego kosza. Anwil napędzany akcjami Nemanji Jaramaza i Kamila Łączyńskiego zdołał natomiast wygrać całe to spotkanie.
- Gdy mieliśmy 11 punktów przewagi, to przestaliśmy wykorzystywać sytuacje, które wcześniej kończyliśmy punktami. Graliśmy wcześniej spokojny, dobry atak bez strat. W ekipie Anwilu natomiast Nemanja Jaramaz rzucił szybko dwie trójki, co dało energię całej drużynie i to pozwoliło im wrócić. Pokazaliśmy walkę, charakter i teraz kolejny mecz jest dla nas najważniejszy - powiedział natomiast Grzegorz Surmacz , który w przeszłości reprezentował barwy Anwilu.
ZOBACZ WIDEO Michał Syrowatka: Przyjąłem mocny cios, ale walczyłem dalej