Thomas Kelati: Poziom ligi się podniósł, ale brakuje klubów z dużych miast

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Thomas Kelati
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Thomas Kelati

- Koszykówka w Polsce powinna wrócić do dużych miast - podkreśla Thomas Kelati, były reprezentant naszego kraju, który po ośmiu latach przerwy wrócił do PLK. Zawodnik chwali poziom rozgrywek. - Jest więcej interesujących spotkań - mówi.

[b]

WP SportoweFakty: Warto było wracać do Polski?[/b]

Thomas Kelati: Tak. Zawsze powtarzałem, że do Polski jeszcze wrócę. Latem była ku temu znakomita okazja. Otrzymałem trzy ciekawe propozycje. Z każdym z klubów odbyłem długą rozmowę, po której zdecydowałem się na Stelmet BC. Czy żałuję tego wyboru? Nie. Uważam, że to był właściwy wybór. Mogę znów grać w europejskich pucharach, a nie ukrywam, że taki był właśnie mój cel. To w głównej mierze zadecydowało o wyborze klubu z Zielonej Góry.

Wiem, że jedną z ofert miał pan z PGE Turowa, klubu, w którym występował pan w przeszłości. W grudniu znów pan zagrał w tym mieście. Jak wyglądał powrót do Zgorzelca?

- To było bardzo emocjonalne spotkanie dla mnie i kibiców. Nie ukrywam, że spodziewałem ostrzejszego przywitania z ich strony. Nawet prosiłem żonę, żeby nie zabierała dzieci na ten mecz, by nie słyszały tych wszystkich brzydkich słów. Pomyliłem się. Nawet po meczu kilkunastu ludzi przyszło mi pogratulować i podziękować za grę w przeszłości. To było bardzo miłe.

ZOBACZ WIDEO Tylko remis Anderlechtu z Lokeren - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Osiem lat nie było pana na parkietach PLK. Jak zmieniła się liga?

- Myślę, że poziom rozgrywek jest wyższy. W przeszłości były za duże dysproporcje pomiędzy zespołami z góry tabeli a tymi z samego dołu. W wielu spotkaniach nie było emocji, bo zwycięzca był znany jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Teraz jest inaczej, bo zespoły się wyrównały. Każdy mecz jest interesujący. A poza tym mocno poprawiła się infrastruktura. Są nowe, ładne obiekty. A, i dojazd na mecze nie jest już tak uciążliwy! W końcu macie autostrady z prawdziwego zderzenia.

Czy polska koszykówka też zrobiła progres?

- Myślę, że tak, ale wciąż brakuje mi szkół koszykarskich, takich jakie są w Hiszpanii, Grecji, Słowenii, Serbii czy na Litwie. Uważam, że nad tym elementem trzeba mocno popracować. Federacja musi zrobić wszystko, żeby jeszcze mocniej spopularyzować tę dyscyplinę sportu i zachęcić dzieci do uprawiania koszykówki. Nie da się ukryć, że w tym pomógłby sukces reprezentacji na międzynarodowej arenie. To nakręca sponsorów, którzy chcą pokazać się przy dyscyplinie odnoszącej dobre rezultaty.

Czy prawdą jest, że miał pan propozycję transferu do II-ligowego klubu z Krakowa?

- Zaskoczyłeś mnie tym pytaniem. Nie słyszałem nic na ten temat. Aczkolwiek wiem, że w Krakowie buduje się na zespół PLK. I mocno temu projektowi kibicuję, bo koszykówka w Polsce powinna wrócić do dużych miast. Mam na myśli Warszawę, Poznań, Łódź czy Wrocław. Tam są potrzebne koszykarskie ośrodki. To wpłynęłoby na popularyzację dyscypliny. Uważam, że jeśli koszykówka chce się liczyć z innymi dyscyplinami, to drużyny z tych miast muszą jak najszybciej pojawić się w ekstraklasie.

Miał pan możliwość gry w wielkich klubach w Europie. Jak na ich tle pod względem organizacyjnym prezentuje się Stelmet BC Zielona Góra?

- Powiedziałbym, że całkiem nieźle, choć kilka elementów jeszcze nieco szwankuje. Jeśli uda się je poprawić, to wtedy będzie można stawiać Stelmet na tym samym poziomie, co inne europejskie marki. Podoba mi się, że pracują tutaj ludzie, którzy dążą do tego, by uczynić klub jak najlepszym.

[b]

Pracuje pan z najmłodszym trenerem w PLK. Jak układa się pana współpraca z Arturem Gronkiem? Czy jego wiek przeszkadza?[/b]

- W żadnym wypadku. Wiek nie determinuje wiedzy. Powiem szczerze, że jestem mocno zaskoczony tym, jak Artur Gronek ciężko pracuje każdego dnia. Szuka rozwiązań, które poprawiłyby naszą grę. Widać, że koszykówka jest jego pasją. Myślę, że jako debiutant spisuje się bardzo dobrze. Czas pracuje na jego korzyść. Ma ogromną szansę stać się jednym z najlepszych polskich trenerów.

On od początku pana bronił, mówiąc: Thomas Kelati wróci do formy. To tylko kwestia czasu.

- Wiem. Na każdym kroku mnie wspierał. Ja sam powtarzałem, że do Zielonej Góry przyjechałem bez formy. Miałem nadwagę, którą musiałem zbić. Potrzebowałem trochę czasu, aby dojść do optymalnej formy fizycznej i złapać odpowiedni rytm. Teraz jest już znacznie lepiej.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: