W minioną środę ACK UTH Rosa dostała srogie lanie od Legii Warszawa, przegrywając w wyjazdowym spotkaniu dziesiątej kolejki aż 62:101. Podopieczni Karola Gutkowskiego, wzmocnieni Filipem Zegzułą i Maciejem Bojanowskim (w środę pojechali z pierwszą drużyną Rosy na mecz Ligi Mistrzów do Varese), chcieli więc ze wszystkich sił zrehabilitować się za tę dotkliwą porażkę. Okazję mieli już w sobotę, gdyż we wczesne popołudnie podejmowali KSK Noteć Inowrocław.
Wygrali 76:65, mając problemy z rywalem właściwie tylko w pierwszej kwarcie, zakończonej rezultatem 16:22. - Oczywiście wysoka porażka z Legią przyczyniła się do tego zwycięstwa. Chcieliśmy udowodnić, że to był wypadek przy pracy i gorszy dzień - podkreślił pierwszy z wymienionych zawodników.
21-latek zanotował kapitalny występ. Przez 35 minut spędzonych na parkiecie zdobył aż 29 punktów. Miał skuteczność 9/18 z gry, w tym 6/12 z dystansu. Ponadto popisał się siedmioma asystami i pięcioma przechwytami.
- Dobrze wykonaliśmy plan na ten mecz. Każdy zawodnik dołożył wielką cegłę do zwycięstwa. Rezerwowi dawali ogromną agresję i energię - zaznaczył Zegzuła. Jego słowa znajdują odzwierciedlenie w statystykach - punktowali niemal wszyscy gracze UTH Rosy, którzy pojawili się na parkiecie.
Gospodarze trafili 13 z 32 prób zza linii 6,75 m. Dla porównania - w ich koszu znalazło się sześć z 17 oddanych przez przyjezdnych rzutów "za trzy". - Byliśmy groźni za trzy punkty, trudne rzuty nam wpadły. Noteć stanęła kombinowaną strefą, a my dobrze zareagowaliśmy na nią trafieniami z dystansu - skomentował rzucający.
ZOBACZ WIDEO LeBron James przeszedł do historii (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}