W sobotę King Szczecin poniósł trzecią porażkę w bieżącym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki, ulegając w hali MOSiR Rosie 79:82. Przyjezdni toczyli wyrównaną walkę z wicemistrzem kraju, a wynik niemalże przez pełne 40 minut oscylował wokół remisu. Kluczowe okazały się ostatnie fragmenty.
- Na pewno mieliśmy swoje szanse na wygranie tego meczu. Z tak klasowym zespołem w trochę słabszej formie, jakim jest obecnie Rosa, trzeba te szanse na wyjeździe wykorzystywać - zaznaczył z niedosytem na konferencji prasowej Marek Łukomski.
W podobny sposób szczecinianie przegrali przed dwoma tygodniami starcie ze Stelmetem BC. - Kolejny raz okazało się, że czegoś nam brakuje w końcówkach. Musimy starać się wyciągnąć z tego wnioski, bo podobną końcówkę mieliśmy w Zielonej Górze. Jeżeli chcemy nawiązywać walkę z tak dobrymi zespołami, to trzeba te szanse wykorzystywać - powtórzył szkoleniowiec.
King oddał aż 42 rzuty z dystansu. Zaledwie 12 z nich znalazło drogę do kosza. Dla porównania - radomianie zza linii 6,75 m próbowali 18 razy. Trafili pięciokrotnie. - Powiem szczerze, że nie graliśmy tak, jak do tej pory samych siebie przyzwyczailiśmy, czyli agresywnie do kosza, tylko przerzucaliśmy całą siłę do rzutu za trzy punkty. Tak się nie da wygrać, nawet gdybyśmy mieli lepszą skuteczność, bo Rosa zmieniła obronę i te próby nie były oddawane po zespołowych akcjach, ale na siłę - podkreślił Łukomski.
- Przy stanie 72:70 mieliśmy rzut Russella Robinsona, może nie otwarty, ale na przełamanie. Podjął ryzyko, okazało się, że się nie opłaciło, bo nie trafił, a później zabrakło nam czasu, mimo że mieliśmy ostatni rzut i była dobra pozycja. Niestety nie wpadło - przypomniał trener.
ZOBACZ WIDEO LeBron James przeszedł do historii (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}