Tego w Tychach nikt się nie spodziewał. GKS po dwóch kolejkach ma na swoim koncie dwie porażki. W sobotę musiał we własnej hali uznać wyższość beniaminka z Kołobrzegu, a królem parkietu został Adrian Suliński. 28 punktów, 8 asyst i 4 zbiórki bezapelacyjnie zapewniły mu tytuł najlepszego zawodnika meczu.
Zespół z Kołobrzegu od początku postawił tyszanom wysoko poprzeczkę. Gdy wydawało się, że gospodarze meczu znaleźli swój rytm i objęli prowadzenie 27:20 pójdą za ciosem, Kotwica nie zamierzała rezygnować z walki o korzystny rezultat.
Beniaminek nie tylko odrobił straty, ale jeszcze przed przerwą zdołał wypracować sobie pięć punktów zaliczki.
Po zmianie stron tyszanie pozostawali w roli goniących wynik. Kotwica grała jednak dobrze i cały czas miała kilka oczek przewagi. GKS zdołał doprowadzić do remisu w 36 minucie meczu.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot bezkonkurencyjny w Hinzenbach i całym cyklu LGP!
{"id":"","title":""}
Od stanu 71:71 gracze z Kołobrzegu zanotowali jednak serię 11:0, która ostatecznie rozstrzygnęła losy tej konfrontacji. Co prawda gospodarze zanotowali jeszcze zryw, ale nie pozwolił on odmienić losów meczu i z sensacyjnej wygranej cieszyć mogli się gracze Kotwicy.
Wśród miejscowych bardzo dobry występ zaliczył Hubert Mazur. Swoje zrobili Karol Szpyrka i Marek Piechowicz, ale zawiódł Wojciech Barycz. Środkowy z GKS-u był bardzo mało aktywny, a w 20 minut zaliczył zaledwie 4 punkty - wszystkie z linii rzutów wolnych.
W ekipie z Kołobrzegu oprócz Sulińskiego bardzo dobre zawody rozegrał Paweł Pawłowski. Autor 21 punktów wykorzystał wszystkie siedem rzutów za dwa punkty i dwa z ośmiu rzutów zza łuku.
Tyszanie nadal radzić muszą sobie bez Dawida Słupińskiego, jednak to nie jest wytłumaczeniem dla fatalnego startu GKS-u w ten sezon.
GKS Tychy - Kotwica Kołobrzeg 84:89 (25:20, 18:28, 18:16, 23:25)
GKS: Mazur 24, Szpyrka 16, Hałas 14, Piechowicz 11 (11 zb), Bzdyra 9, Basiński 6, Barycz 4, Zub 0, Fenrych 0.
Kotwica: Suliński 24, Pawłowski 21, Bodych 11, Przyborowski 10, Neuman 10, Strzelecki 8, Włodarczyk 5, Hanke 0.