- Pozytywnie zakończyliśmy okres przygotowawczy. Potrzebna nam była taka wygrana - mówi Tomasz Gielo, skrzydłowy reprezentacji Polski.
Po przegranej z Belgią, zespół Mike'a Taylora podniósł się i pewnie zwyciężył Gruzję 80:71.
Biało-Czerwoni wysłali Portugalczykom, czyli pierwszemu rywalowi w eliminacjach, jasny sygnał, że wracają do formy. Polacy zaprezentowali szybką, agresywną i zespołową koszykówkę.
W całym meczu Polacy zanotowali 17 asyst. Aż jedenastu zawodników wpisało się na listę strzelców. Tylko Robert Skibniewski, ulubieniec włocławskiej publiczności, nie zdołał zdobyć punktów.
ZOBACZ WIDEO Dziewczyny na medal wróciły do kraju (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Zwłaszcza pierwsza połowa była koncertowa w wykonaniu polskiego zespołu. Adam Waczyński seryjnie trafiał trójki, Mateusz Ponitka efektownie penetrował, za to Adam Hrycaniuk ostro walczył pod koszami z gruzińskimi środkowymi.
Po przerwie Biało-Czerwoni nieco się rozluźnili. Co prawda nie grali już z taką intensywnością, ale nadal kontrolowali wydarzenia na parkiecie. W czwartej kwarcie swoje małe show urządził Zaza Pachulia, który... trafił nawet z dystansu. - To się rzadko zdarza - śmiał się po meczu Gruzin.
- W czwartej kwarcie zabrakło trochę koncentracji, aby utrzymać wysokie prowadzenie. Uważam, że każdy zostawił serce na parkiecie. Fajnie, że zakończyliśmy turniej zwycięstwem. To daje nam dodatkową motywację na pierwszy mecz kwalifikacyjny we Włocławku - podkreśla Tomasz Gielo.
We Włocławku Polacy zmierzyli się z wymagającymi rywalami - Belgią i Gruzją. Te spotkania były dobrym sprawdzianem formy przed zbliżającym się spotkaniem z Portugalią, która nie powinna sprawić sporych problemów reprezentacji Polski.
- To solidny rywal, ale będziemy gotowi do tego spotkania. Zrobimy wszystko, by zwyciężyć i dać sporo radości kibicom - zaznacza A.J. Slaughter, rozgrywający reprezentacji Polski.