NBA zmieniła przepisy dotyczące fauli umyślnych

Obyło się bez niespodzianek i władze NBA nie wyeliminowały umyślnego faulowania zawodników, którzy słabo trafiają rzuty wolne. Tzw "hakowanie" zostanie jednak ograniczone.

W tym artykule dowiesz się o:

NBA ogłosiła trzy zmiany w przepisach, które wejdą w życie już od przyszłego sezonu. Wszystkie dotyczą tak zwanego "Hack-a-Shaq", czyli faulowania graczy - najczęściej centrów - którzy słabo wykonują rzuty wolne. Dzięki tym umyślnym faulom broniące drużyny zmniejszą ryzyko utraty dwóch czy trzech punktów w bronionej akcji.

Najczęstszymi ofiarami "hakowania" są Dwight Howard (skut. 49 proc. z rzutów wolnych w sezonie 2015/16), DeAndre Jordan (43 proc.) i Andre Drummond (36 proc.). W ostatnim sezonie Drummond oddał aż o 221 rzutów wolnych więcej, niż sezon wcześniej.

Już od sezonu 2016/17 każdy faul bez piłki popełniony w ostatnich dwóch minutach każdej z kwart (i dogrywek) karany będzie rzutem wolnym dla rywala i piłką z boku. Rzut wolny wykonywał będzie dowolny gracz rywala, w domyśle ten najlepiej trafiający rzuty wolne. Dotychczas ten zapis obowiązywał tylko w dwóch ostatnich minutach czwartej kwarty i dogrywek.

W podobny sposób traktowane będą też wszystkie faule bez piłki drużyn broniących, kiedy akcja wznawiana jest z autu (rzut wolny plus piłka dla rywala). W tych sytuacjach reguła obowiązywała będzie od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Wcześniej sfaulowany zespół otrzymywał dwa rzuty wolne, ale tracił piłkę (oprócz dwóch ostatnich minut meczu, gdy obowiązywał przepis wprowadzony teraz na pełne 48 minut spotkania).

ZOBACZ WIDEO Koszykarski klan Wójcików. "Świat się o nich upomina" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Trzecia zmiana dotyczy odgwizdywania fauli niesportowych w sytuacjach, w których zawodnik chce specjalnie sfaulować bez piłki drugiego gracza i wskakuje mu na plecy. Te faule pojawiły się w NBA dopiero w zeszłym sezonie i miały miejsce, gdy np Drummond szykował się do zbiórki w obronie po rzucie wolnym jednego z przeciwników. W ten sposób rywale wysyłali go od razu na linię rzutów wolnych i zaraz mieli z powrotem piłkę. W takich sytuacjach także przysługiwał będzie dodatkowy rzut wolny i piłka z boku dla sfaulowanego zespołu.

Zdaniem komisarza NBA Adama Silvera zmiany te "wyeliminują 45 proc. takich zdarzeń". Można się jednak spodziewać, że trenerzy znajdować będą kolejne sposoby na umyślne faulowanie przeciwników. Na pewno jednak nie będą mogli tego robić przez 8 z 48 minut meczu (nie licząc dogrywek), a nie przez tylko 2, jak było to jeszcze w zeszłym sezonie.

Źródło artykułu: