Gospodynie zawiesiły wysoko poprzeczkę. Szybko osiągnęły przewagę i to Biała Gwiazda musiała odrabiać straty. Team nie tracił wiary. Konsekwentnie realizował taktykę, zmienił podejście, efektem czego wkrótce przejął inicjatywę, a na finiszu zadał decydujący cios. - Rzeczywiście początek nie był idealny w naszym wykonaniu. Prezentowaliśmy za mało agresywną obronę, pozwalaliśmy zawodniczkom Artego oddawać sporo rzutów. Jednak potem sytuacja wyglądała dla nas lepiej. Właściwie wróciliśmy do siebie, własnego stylu. Trafialiśmy w bardzo istotnych momentach, podczas gdy nasz przeciwnik zmarnował kilka dogodnych okazji - podkreśla trener Jose Ignacio Hernandez.
Gdyby lider po sezonie zasadniczym zachował nieco większą skuteczność istnieje duże prawdopodobieństwo, że osiągnąłby zakładany cel, lecz po raz kolejny nieustępliwa defensywa Wiślaczek okazała się prawdziwą zaporą. Triumf daje im poczucie komfortu oraz świadomość powrotu pod Wawel minimum z wynikiem remisowym, chociaż zespołowi daleko od hurra optymizmu.
Z pewnością cały sztab szkoleniowy pamięta półfinałowe wydarzenia, kiedy starcia rewanżowe za każdym razem padały łupem rywalek i losy awansu rozstrzygnęły się dopiero przy piątym podejściu. To dowodzi, jak dużą wagę należy przyłożyć do następnych występów, ponieważ bydgoszczanki zechcą wykorzystać słabości aktualnego czempiona. - Zawsze dobrze jest rozpocząć od zwycięstwa, ale pamiętajmy, że czeka nas dalej długa seria - zaznacza z ostrożnością hiszpański coach.
Pojedynek numer dwa w niedzielę o godzinie 18.
ZOBACZ WIDEO Czas na finał TBL. Powtórka sprzed roku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}