Doskonałe otwarcie dało Wiśle Can-Pack Kraków bezcenny triumf w środowym meczu we Wrocławiu, który pozwolił odzyskać prowadzenie w półfinałowej serii.
- Dla nas to był bardzo ważny, a może nawet kluczowy mecz - oznajmia Jose Ignacio Hernandez, trener Białej Gwiazdy. - Zagraliśmy znakomicie w pierwszej kwarcie, szczególnie w defensywie. To było decydujące, ponieważ dzięki temu zyskaliśmy dużą przewagę.
Po kwarcie otwierającej mecz krakowianki prowadziły 26:12. W pierwszej połowie ich przewaga wzrosła nawet do 20 punktów, a duża w tym zasługa Justyny Żurowskiej- Cegielskiej czy Yvonne Turner. - Ślęza to groźny rywal i wiedziałyśmy, że będzie ciężko. Rozpoczęłyśmy jednak odpowiednio skoncentrowane i udało się ograniczyć poczynania rywalek - komentuje Amerykanka.
Trochę nerwów w obozie Białej Gwiazdy pojawiło się po przerwie, kiedy na parkiecie szalała Sharnee Zoll. - Pojawiły się problemy, bo nie byliśmy w stanie zatrzymać Zoll. Pomimo tego cały czas kontrolowaliśmy wynik spotkania - komentuje Hernandez.
Czwarte spotkanie w serii - być może ostatnie - odbędzie się w czwartek. Broniące tytuły krakowianki chcą już we Wrocławiu przypieczętować awans do finału rozgrywek.
- Musimy w czwartek powtórzyć wszystko to, co zrobiłyśmy w środę - przekonuje Turner, najskuteczniejsza zawodniczka tych półfinałów. - Zobaczymy, która drużyna szybciej się zregeneruje, bo zmęczenie będzie miało olbrzymie znaczenie i przekonamy się, co wydarzy się w czwartym meczu - dodał Hernandez.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: to jedna z najpiękniejszych polskich WAGs. Zobacz żonę Grosickiego