To była szalona, historyczna noc w NBA!

AFP / Na zdjęciu: Kobe Bryant żegna się z kibicami po ostatnim meczu w rodzinnej Filadelfii
AFP / Na zdjęciu: Kobe Bryant żegna się z kibicami po ostatnim meczu w rodzinnej Filadelfii

Ostatni mecz w karierze Kobe'ego Bryanta, zwieńczony zdobytymi przez niego 60. punktami, rekord Warriors, ponad 400 trójek Curry`ego. Minionej nocy w najlepszej koszykarskiej lidze świata ciekawych liczb było jednak więcej!

1 - przed ostatnią nocą sezonu zasadniczego 2015/16 właśnie tyle spotkań do rozegrania zostało odchodzącemu na sportową emeryturę Kobe'emu Bryantowi. W swoim pożegnalnym meczu zdobył...

60 - tyle punktów rzucił po raz ostatni w Staples Center przeciwko Utah Jazz. Potrzebował do tego 50 prób z gry i 12 z linii rzutów wolnych. Wielka gwiazda, odchodząca z rekordem punktowym sezonu w swoim ostatnim meczu!

4 - tyle asyst i zbiórek zanotował na zakończenie kariery rzucający Los Angeles Lakers, popularny "Black Mamba". Co ciekawe, ostatnie zagranie, którym zapisał się w statystykach, to właśnie kluczowe podanie, a w karierze znany był z tego, że wolał zbyt często nie dzielić się piłką.

73 - liczba zwycięstw Golden State Warriors w sezonie regularnym. Coś, co wydawało się czymś absolutnie nierealnym, stało się faktem. 72 wygrane Michaela Jordana i jego Bullsów spadły na drugie miejsce w historii!

402 - w trakcie sezonu zastanawiano się, czy jest to możliwe, aby lider Warriors i największa obecnie gwiazda ligi, Stephen Curry, dobił do granicy czterystu celnych rzutów trzypunktowych. Odpowiedź brzmi: tak, jest to możliwe. W ostatnim meczu trafił zza łuku 10-krotnie, a wystarczyło przecież "tylko" osiem razy.

67 - to, czego dokonali Golden State to coś bezsprzecznie niesamowitego, ale warty podkreślenia jest także wyczyn San Antonio Spurs. Podopieczni Gregga Popovicha ponieśli w sezonie tylko 15 porażek, w tym zaledwie jedną na własnym parkiecie, kończąc rozgrywki z bilansem 40-1 w AT&T Center, co jest wyrównaniem domowego rekordu Celtics z sezonu 1985/86. Z kolei ich ogólny bilans, a więc 67-15, to wyrównanie wyników Warriors z zeszłego roku, Mavericks z sezonu 2006/07, Bulls 1991/92, Lakers 1999/2000 oraz właśnie Bostonu 85/86. Z wymienionych przypadków jedynie Dallas nie udało się wywalczyć mistrzostwa. Wydaje się, że jeśli ktoś mógłby odebrać GSW tytuł, obecnie w stanie są to uczynić jedynie Spurs.

48 - tyle wygranych w ciągu całego sezonu zanotowały cztery ekipy. Wszystkie na Wschodzie. Tak też się stało, że ulokowały się one w środku najlepszej ósemki i zagrają ze sobą w dwóch parach w play-offach. Trzecie miejsce w Konferencji zajęli gracze Miami Heat, którzy zmierzą się z Charlotte Hornets, startującymi z szóstej lokaty. Czwartą pozycję zajęła natomiast Atlanta Hawks, której rywalem będzie plasująca się miejsce niżej ekipa Boston Celtics.

17 - aż tyle ekip, na 28 grających, rzuciło ostatniej nocy sezonu regularnego ponad 100 punktów!

41 - tyle zwycięstw zanotowali w sezonie Houston Rockets, czyli ostatni zespół, który awansował do najlepszej ósemki Zachodu. James Harden i spółka zanotowali zatem tyle samo wygranych, ile porażek. Niby nic w tym nadzwyczajnego, a jednak. Od 17 lat nie było bowiem przypadku, aby do fazy play-off na Zachodzie awansował zespół, nie mający dodatniego bilansu! Ostatnim takim przypadkiem była Minnesota Timberwolves w sezonie 1998/99, która do PO weszła także z ósmego miejsca z bilansem 25-25 (sezon z powodu lockoutu był krótszy).

24 - tyle punktów przewagi do przerwy mieli gracze Miami Heat w meczu rozgrywanym w TD Garden. Ostatecznie ulegli jednak Celtom 88:92, po szalonej pogoni gospodarzy. Trzecią kwartę podopieczni Brada Stevensa wygrali 25:5!

253 - taką łączną zdobyczą mogą pochwalić się gracze Minnesoty Timberwolves i New Orleans Pelicans. Leśne Wilki wygrały aż 144:109, w niezłym stylu żegnając się z rozgrywkami 2015/16 - wygrali 4 z 5 ostatnich spotkań, w tym z Warriors. Przeciwko Pelicans 28 punktów i 14 zbiórek zanotował Karl-Anthony Towns, czym chyba przypieczętował bardzo prawdopodobne zdobycie tytułu dla najlepszego debiutanta sezonu.

Komentarze (0)