Szymon Szewczyk: Pieniądze to nie wszystko

- Nie bałem się rywalizacji z Uniksem. Wiedziałem, że możemy ich pokonać. Wiadomo, że po drugiej stronie są wielkie pieniądze i duże nazwiska, ale to wciąż są ludzie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Szymon Szewczyk, gracz Stelmetu BC.

[b]

WP SportoweFakty: Piękny sezon Stelmetu BC w europejskich pucharach wciąż trwa.[/b]

Szymon Szewczyk: To jest fakt, a nie sen. Doszliśmy do tego ciężką pracą i na pewno na tym nie poprzestaniemy. Było dużo wyrzeczeń i mnóstwo godzin spędzonych na treningach, na których konsekwentnie realizowaliśmy nasze zagrywki. Budowaliśmy fundamenty.
Coach Filipovski powtarza to niczym jak mantrę. Te właśnie detale robią różnicę. Prawda jest taka, że jak są fundamenty i podstawy są dobrze zrobione, to później wszystko to wychodzi na parkiecie. Oby ten stan trwał jak najdłużej! Będziemy się o to starać całym zespołem.

Fundamenty fundamentami, ale po drugiej stronie w 1/8 finału Pucharu Europy był Uniks Kazań, który dysponuje ogromnym budżetem i znakomitymi zawodnikami w składzie. Można śmiało powiedzieć, że kopciuszek z Polski ograł rosyjskiego giganta.

- To się zgadza. To potwierdza jeszcze jedną regułę, że pieniądze nie grają na parkiecie. Kasa jest na papierach, w kontraktach, a boisko wszystko weryfikuje. Uniks może się podobnie czuć, jak my po porażce w Lublinie ze Startem. Wszyscy na nas stawiali, że poradzimy sobie bez żadnego problemu, ale skończyło się inaczej.

Przed dwumeczem wierzyłeś w wygraną, czy raczej rozważałeś to w kategorii marzeń?

- Szczerze? Patrząc na nasze dotychczasowe występy na arenie międzynarodowej, to nie bałem się rywalizacji z Uniksem. Wiedziałem, że możemy ich pokonać. Wiadomo, że po drugiej stronie są wielkie pieniądze i duże nazwiska, ale to wciąż są ludzie.

Czy kluczem do sukcesu jest hierarchia w drużynie, która u was obowiązuje? Wydaje się, że każdy znakomicie zna swoją rolę w zespole.

- To jest rola trenera Filipovskiego, który znakomicie to porządkuje. Każdy wie, od czego jest w tej drużynie i po co jest w tym zespole.

Jak na razie wszystko idzie zgodnie z założeniami.

- Oczywiście, co dobitnie pokazują nasze wyniki. Może Euroligi nie zwojowaliśmy, ale za to w EuroCupie idzie nam bardzo dobrze. Nie spoczniemy jednak na laurach.

Znakomicie was przywitali kibice zaraz po przyjeździe do Zielonej Góry.

- Dla takich momentów warto uprawiać tę dyscyplinę sportu. Gramy przecież dla kibiców, żeby sprawić im jak największą przyjemność. Chcemy, aby poczuli tę satysfakcję z wygrywania. Mamy nadzieję, że hala "CRS" zapełni się w starciu z Gran Canarią. Bardzo liczymy na doping kibiców. Fani są naszym szóstym zawodnikiem.

Przed wami starcie z Herbalife Gran Canarią. Wydaje się, że jest to nieco słabszy rywal od Uniksu Kazań. Czy w związku z tym pojawia się dodatkowa presja?

- Nie. Żadnej dodatkowej presji nie będzie. Wiem, że ludzie myślą tak, że Gran Canaria jest nieco słabszym rywalem, ale gdy tak podejdziemy do tego zespołu, to nie będziemy mieli za bardzo czego szukać w tej rywalizacji. Musi być pełna koncentracja i realizowanie założeń Saso Filipovskiego. To jest kluczowa sprawa.

Rozmawiał Karol Wasiek

Zobacz wideo: E-sport zyskuje popularność. Niedługo Polska będzie jak Azja?

Źródło artykułu: