Cristina Ouvina: Fenerbahce wygrało grupę, ale już pokonywaliśmy silniejszych

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków na kilka dni przenoszą się w zupełnie inny świat. Czekają je zmagania w fazie play off Euroligi, gdzie stawią czoła tureckiemu potentatowi – Fenerbahce Stambuł. Zawodniczki polskiego klubu nie boją się jednak rywalek.

Według teoretycznych rozważań rolę faworyta pełnią rywalki. Dysponują znacznie większym budżetem, co roku kontraktują gwiazdy żeńskiej koszykówki i planują znaleźć się w wąskim gronie czterech najlepszych zespołów rozgrywek. Krakowianki nie są jednak na straconej pozycji. Wręcz przeciwnie - ich dotychczasowa postawa oraz atuty pozwalają sądzić, że nawiążą walkę o końcowy sukces. - Ostatnie dni były podporządkowane temu wydarzeniu. W niedzielę odbyłyśmy zaledwie jeden trening, a poniedziałek to podróż nad Bosfor - mówi rozgrywająca Mistrzyń Polski, Cristina Ouvina i kontynuuje. - Zdajemy sobie sprawę, że Fenerbahce wygrało swoją grupę euroligową. To świadczy, że jest silne, lecz znamy mocne strony tej drużyny. Zresztą wykazuje duże powiązania… z Wisłą.

Wszystko przez zawodniczki, które obecnie są prawdziwym fundamentem klubu ze Stambułu. - Największą pracę wykonuje bez wątpienia Allie Quigley. Do niej koleżanki prawie non stop podają piłki, wyprowadzają na czyste pozycje, a ona oddaje wiele rzutów. Umiejętności oczywiście pozwalają jej na taka grę. Wsparcie stanowi Jantel Lavender, którą przecież też doskonale znamy. Cały styl poniekąd przypomina Białą Gwiazdę z poprzednich edycji - zauważa Hiszpanka.

Cristina Ouvina i spółka zmierzą się z Fenerbahce Stambuł. Stawką rywalizacji jest awans do elitarnego turnieju FinalFour Euroligi
Cristina Ouvina i spółka zmierzą się z Fenerbahce Stambuł. Stawką rywalizacji jest awans do elitarnego turnieju FinalFour Euroligi

Warto przypomnieć, że podopieczne Jose Ignacio Hernandeza awansowały do "ósemki" właśnie dzięki zwycięstwom nad silniejszymi od siebie oponentami. Na starcie sezonu ulegały, bowiem tym teoretycznie słabszym. - Umiałyśmy pokonać choćby Nadieżdę Orenburg, wykorzystać własne atuty, chociaż dawano nam znikome szanse.

Tradycyjnie w tego typu rywalizacji istotny wydaje się pierwszy pojedynek, który rozegrany zostanie w Turcji. Jeżeli złotym medalistkom TBLK udałoby się osiągnąć dość korzystny rezultat, wówczas rewanż będzie niezwykle emocjonujący. - Dla mnie nieważne gdzie występuję. Spróbujemy już na wyjeździe zaskoczyć. Dlaczego nie?

Ewentualny awans do FinalFour, choć nie należy mówić o nim zbyt głośno, byłby ogromną nagrodą i ukoronowaniem starań. Jak taki bieg wydarzeń postrzega błyskotliwa playmaker? - Ja wtedy liczę na wyższe kontrakty (śmiech) - kończy.

Źródło artykułu: