- Gratulacje dla drużyny ze Szczecina, która zasłużenie sięgnęła po wygraną w tym spotkaniu - przyznaje Kamil Chanas, kapitan wrocławskiego zespołu, który w niedzielnym meczu zdobył osiem punktów, trafiając trzy z cztery rzutów z gry.
Wrocławianie bardzo dobrze rozpoczęli niedzielne zawody. Po kilku minutach prowadzili nawet 13:4. Przyzwoicie spisywał się Witalij Kowalenko, który w samej pierwszej kwarcie uzbierał osiem oczek. Zawodnik w poprzednim sezonie występował w szczecińskiej ekipie.
Podopieczni Marka Łukomskiego z każdą kolejną minutą zaczęli się rozkręcać. Jeszcze pod koniec premierowej kwarty gospodarzom udało się wyjść na prowadzenie. Dobrą partię rozgrywał Russell Robinson, który trafił cztery trójki w pierwszych dziesięciu minutach meczu!
Do przerwy szczecinianie zbudowali czteropunktową przewagę. Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, którą gospodarze wygrali aż 30:12! Co stało się z drużyną z Wrocławia?
- W pierwszej połowie byliśmy w grze. Staraliśmy się realizować polecenia i założenia trenera Rajkovicia i całkiem nieźle to nam wychodziło. W drugiej odsłonie niestety nie stawiliśmy oporu, nie pokazaliśmy walki. Gospodarze nam odjechali - komentuje Chanas.
Dla wrocławian była to już osiemnasta porażka w tym sezonie. Podopieczni Emila Rajkovicia z bilansem 4:18 zajmują przedostatnie miejsce w ligowej tabeli.
- Musimy szybko się ogarnąć, bo już w piątek mamy bardzo ważny mecz w Lublinie - przyznaje Chanas.