Włocławianie wygrali pomimo faktu, że trener Igor Milicić postawił na mocną rotację, dał tylko siedem minut Davidowi Jelinkowi, a w ogóle z powodu urazu na parkiecie nie pojawił się Kamil Łączyński.
Czeska gwiazda Rottweilerów celowo była oszczędzana. - Mamy wiele rozwiązań, które chcieliśmy dziś spróbować przygotowując się na kolejną fazę rozgrywek ligowych - przekonuje opiekun włocławian. - W meczu tym były sprawdzane inne rozwiązania taktyczne zarówno w obronie, jak i w ataku. Anwil to zespół, gdzie każdy jest ważny, a nie zespół Jelinka. W tym spotkaniu David nie musiał po prostu tyle grać, bo inni dali na parkiecie bardzo dużo.
Jednym z tych, który pomógł bardzo wygrać Anwilowi mecz był powracający po kontuzji Chamberlain Oguchi, który w piątkowym meczu uzyskał 17 punktów.
- Champ dał nam dużo, ale trzeba zauważyć, że w końcówce to nie on sam dał nam przewagę, tylko wszyscy ci, którzy go szukali podaniami i pracowali na jego pozycje żeby go uwolnić. To niesamowity egzekutor i wiemy o tym. Dał nam dokładnie tyle, ile trzeba było - komentuje.
Milicić pomimo wygranej nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Raziły go przede wszystkim dwa "słupki" statystyczne: straty i zbiórka w ataku rywali.
- Nie wykonaliśmy zadań, jakie sobie założyliśmy. 21 strat to jest liczba zdecydowanie za duża jeżeli chcemy grać poważną koszykówkę. Podobnie jest z liczbą 13 zbiórek w ataku rywali. To nie może się zdarzyć - komentuje.
Patrząc na te wskaźniki szkoleniowiec Anwilu płynnie zahaczył o sobotni półfinał ze Stelmetem BC Zielona Góra. - Jeżeli się tak zaprezentujemy to nie będziemy mieli wielkich szans ze Stelmetem. To zespół nie z tej ligi i na pewno musimy zagrać zupełnie inaczej - zakończył.
Zobacz wideo: Udany test koszykarek. Teraz czas na Belgię
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.