Rosa - PGE Turów: Ignatowicz i Archibeque wracają do Radomia

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

W niedzielne popołudnie Rosa będzie chciała przerwać serię dwóch porażek z rzędu. Jej rywalem będzie słabo spisujący się wicemistrz kraju, mający w swoich szeregach dwie znane w Radomiu postaci.

Po dwóch porażkach z rzędu - najpierw w ramach osiemnastej kolejki Tauron Basket Ligi przeciwko Stali Ostrów Wielkopolski, a później, w minioną środę, z Fraport Skyliners Frankfurt w FIBA Europe Cup - podejdą do starcia z aktualnym wicemistrzem kraju podopieczni Wojciecha Kamińskiego.

Rosa zmierzy się z rywalem posiadającym w swoich szeregach dwie doskonale znane w Radomiu postaci. Mowa o pierwszym trenerze, Piotrze Ignatowiczu, który przez cztery lata - od 2007 do 2010 roku - najpierw jako grający szkoleniowiec, a później opiekun, prowadził radomski zespół w drugiej i pierwszej lidze, dochodząc z nim do ćwierćfinału Pucharu Polski. W niedzielę obchodzi swoje czterdzieste pierwsze urodziny i wymarzonym prezentem byłoby dla niego zwycięstwo.

Drugą znaną w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji osobą jest Kirk Archibeque. W sezonie 2013/2014 bronił on barw drużyny z województwa mazowieckiego, mając duży wkład w wywalczenie, po raz pierwszy w historii klubu, czwartego miejsca w rozgrywkach ekstraklasy. Kilka tygodni temu zasilił szeregi PGE Turowa, zaliczając już cztery występy. Szybko wkomponował się w jego szeregi, notując średnio 12 punktów i 6,5 zbiórki.

- Ostatni tydzień nie był dla nas udany, zaliczyliśmy porażkę w Kaliszu z niżej notowanym rywalem ligowym, a w ostatnim pucharowym starciu nie powalczyliśmy z wymagającymi Niemcami. Mamy złą passę i choć dość krótką, chcemy ją bardzo szybko odwrócić - podkreśla Kamiński. - Przed nami niełatwe zadanie, gdyż przyjeżdżają do nas wicemistrzowie, wprawdzie już nie w medalowym składzie, ale ostatnio, po kadrowych rewolucjach, grający znacznie lepiej niż w pierwszej rundzie - zaznacza szkoleniowiec Rosy.

W najbliższym pojedynku trener znów nie będzie mógł skorzystać z usług Seida Hajricia, który na parkiecie pojawi się najszybciej w turnieju finałowym Pucharu Polski. - Szanujemy rywala, ale jeśli chcemy grać w tym sezonie o wysokie cele, musimy bronić atutu własnej hali, nawet grając w osłabieniu - nie ukrywa "Kamyk".

Z większymi problemami kadrowymi boryka się natomiast zgorzelecka ekipa. Nie dość, że kompletnie nie przypomina drużyny z poprzedniego sezonu, zajmując obecnie dopiero dwunaste miejsce w tabeli, to do niedzielnej konfrontacji podejdzie najprawdopodobniej bez trzech bardzo ważnych ogniw. Mowa o Filipie Dylewiczu, który w ostatnim starciu z Anwilem Włocławek skręcił kostkę, zmagającym się z urazem pleców Jakubie Karolaku oraz Tomaszu Prostaku, który w meczu z Energą Czarnymi Słupsk doznał pęknięcia trzech kości w prawej dłoni.

Rosa Radom - PGE Turów Zgorzelec / niedziela, 7.02.2016 r. / godz. 17 

Źródło artykułu: