Twierdza Łańcut wciąż niezdobyta. Sokół pewnie pokonał Legię

Hit 22. kolejki na zapleczu ekstraklasy dla zespołu z Podkarpacia. Sokół po raz kolejny pokazał, że na własnym parkiecie jest niezwykle mocny. Gospodarze wygrali z Legią Warszawa aż 73:54.

Mimo iż łańcucianie w tym sezonie u siebie są niepokonani i pewnie odprawiają kolejnych rywali, to dodatkowej motywacji przed starciem z zespołem Michała Spychały nie brakowało. Ekipa z Podkarpacia chciała zrewanżować się za porażkę w stolicy i wpadkę z Poznania z poprzedniej kolejki. Był to także przedsmak play-off, bo wiele wskazuje na to, że również i w tej fazie obie drużyny się spotkają.

Od początku wszystko wskazywało na to, że będzie to typowy mecz walki i nerwów. Koszykarze nie grzeszyli skutecznością, a jedynymi graczami, których można było w tym fragmencie wyróżnić, to podkoszowi - Maciej Klima i Marcel Wilczek. Po chaotycznym otwarciu rywalizacji Legia Warszawa opanowała nerwy i za sprawą Michała Aleksandrowicza wyszła na prowadzenie 12:9. Po chwili udanymi zagraniami popisali się doświadczony Tomasz Andrzejewski, Adam Parzych i wspomniany wcześniej Wilczek, który już po 10 minutach miał na swoim koncie osiem oczek i sześć zbiórek! Max Elektro Sokół Łańcut zaliczył przestój, który sprawił, że gospodarze mieli osiem punktów do odrobienia.

Gospodarze nie mogli wejść na swoje normalne obroty. Podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego mozolnie odrabiali jednak straty, by na kilkanaście sekund przed przerwą wreszcie wyjść na prowadzenie. Wejście smoka zanotował Jacek Balawender, który zdobył w ostatnich dwóch minutach pierwszej połowy aż osiem punktów. Na półmetku losy rywalizacji były otwarte - Sokół wygrywał z Legią 31:29.

Z każdą minutą przewaga gospodarzy była coraz bardziej wyraźna. Koszykarze ze stolicy mieli ogromne problemy w ofensywie, co wykorzystali zawodnicy Sokoła. Łańcucianie wyszli na prowadzenie 40:32, do czego walnie przyczynił się Rafał Kulikowski. Do problemów czysto sportowych doszło przewinienie techniczne dla Adama Linowskiego. Przed ostatnią kwartą Sokół był w bardzo dobrej sytuacji i prowadził ośmioma punktami.

Losy meczu rozstrzygnął run 8-0, po którym łańcucianie mogli być pewni swego. Rozpędzeni koszykarze Sokoła nie dali już wrócić Legii do gry i sięgnęli po kolejną, bardzo pewną wygraną. Ostatecznie gospodarze pokonali warszawian aż 73:54.

Sokół zdeklasował rywali w walce o zbiórki. Gospodarze wygrali ją aż 46:32. Na uwagę zasługuje tu aż 20 zbiórek na atakowanej tablicy. O wyniku zdecydowała także lepsza skuteczność i znacznie większe wsparcie rezerwowych łańcucian. Nie było to wielkie widowisko, o czym najlepiej świadczy to, że oba zespoły popełniły po 19 strat.

Double-double zaliczył Maciej Klima, który zdobył 11 punktów i zebrał 10 piłek. Jednej zbiórki do popisania się podobnym wyczynem zabrakło Rafałowi Kulikowskiemu - 15 punktów i dziewięć zbiórek. W zespole ze stolicy najlepiej spisał się Marcel Wilczek, 14 punktów i osiem zbiórek.

Legia zagrała bez Cezarego Trybańskiego i Grzegorza Kukiełki. Porażka z Sokołem oznacza, że ekipa ze stolicy może praktycznie pożegnać się z marzeniami o drugiej lokacie przed play-off.

Max Elektro Sokół Łańcut - Legia Warszawa 73:54 (11:19,20:10,15:10,26:15)
Sokół:

Kulikowski 15, Pławucki 12, Klima 11, Czerwonka 9, Balawender 8, Fortuna 7, Pisarczyk 5, Koszuta 2, Wrona 2, Jakóbczyk 2.
Legia:

M. Wilczek 14, Andrzejewski 9, Linowski 9, Aleksandrowicz 7, Parzych 5, Ł. Wilczek 5, Malewski 3, Szumełda-Krzycki 2, Bierwagen 0, Paszkiewicz 0.

Źródło artykułu: