Od dłuższego czasu mówiło się o tym, że nowy rozgrywający wzmocni zespół Startu Lublin. Dusan Radović, zaraz po swoim przyjściu do klubu, sygnalizował bowiem potrzebę transferu na tę pozycję, tak by całkowicie przesunąć Nicka Kellogga na "dwójkę".
Ostatecznie zdecydowano się na Marko Popovicia, chociaż on sam o możliwości gry w Lublinie dowiedział się dość przypadkowo.
- Mój transfer do Lublina odbył się w dość niecodziennych okolicznościach. Mianowicie na samym początku skontaktował się ze mną mój przyjaciel, który również gra w koszykówkę. Kiedyś nawet graliśmy w jednej drużynie. On powiedział mi, że trener Radović szuka rozgrywającego. Później wszystko odbyło się bardzo szybko. Doszedłem do porozumienia z działaczami i na drugi dzień byłem już w Lublinie - powiedział dla klubowej telewizji.
Zawodnik debiut w barwach Startu Lublin ma już za sobą. Gracz miał tylko kilka dni na poznanie zespołu, a także przyswojenie zagrywek proponowanych przez Dusana Radovicia. Ten fakt nie przeszkodził mu jednak w spotkaniu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski.
Koszykarz na parkiecie przebywał 25 minut, zdobywając w tym czasie 21 punktów (6/12 z gry, 6/6 za jeden). Popović do swojego dorobku dorzucił także trzy asysty i tyle samo zbiórek. Gracz wymusił siedem przewinień, co łącznie złożyło się na eval na poziomie 19.
- Byłem nieco zaskoczony pierwszym swoim meczem. Nie spodziewałem się, że zagram aż tak dobrze. Szkoda, że nie udało się wygrać - zaznaczył Popović.
- Od razu złapałem dobry kontakt z kolegami, trenerem Radoviciem, z którym wcześniej nie miałem okazji pracować. Słyszałem o jego osiągnięciach. Podobało mi się to, że od samego początku ustaliliśmy, jaką mam pełnić rolę w zespole - skomentował.