[b]
W dość niecodziennych okolicznościach zapewniłeś swojej drużynie zwycięstwo. Ręka przy wykonywaniu rzutów wolnych nie zadrżała?[/b]
Sebastian Kowalczyk: Na pewno pojawiły się dodatkowe emocje, nerwy, które były spowodowane faktem, że na zegarze nie została ani sekunda. Mimo wszystko czułem się bardzo pewnie, ponieważ na treningach oddaję bardzo dużo rzutów za jeden.
Koledzy mówią, że jesteś jednym z najlepszych egzekutorów na linii rzutów wolnych.
- Ten element gry nie sprawia mi problemów. Pomyślałem sobie, że wystarczy jedynie trafić jeden rzut, by cieszyć się ze zwycięstwa. Tak się stało.
To najważniejsze rzuty w twojej karierze?
- Myślę, że tak. Mogę powiedzieć, iż czekałem na taki mecz, w którym wszystko będzie w moich rękach. Oczywiście nie spodziewałem się, że rozstrzygnę go po rzutach wolnych. Fajnie, że udało się uzyskać korzystny wynik.
Jak miała wyglądać ostatnia akcja Asseco Gdynia w 27. Derbach Trójmiasta?
- Pierwszą opcją był Przemysław Frasunkiewicz, ale sopocianie dobrze go zamknęli. Byłem opcją rezerwową, która także miała wyjść do podania. Trener w takiej kolejności ustawił strzelców, gdyż na zegarze wyświetlało się jedynie 1,4 sekundy i trzeba było od razu oddać rzut.
Tyreek Duren faulował?
- Nie myślałem, że rywal będzie tak blisko i spróbuje uderzyć w piłkę. W pierwszej chwili poczułem na ręku kontakt, więc jak dla mnie był faul, bo Tyreek uniemożliwił mi prawidłowy rzut.
[b]
Sebastian Kowalczyk bohaterem Asseco Gdynia?[/b]
- Koledzy z drużyny mówili, że jestem bohaterem, ale koszykówka to gra zespołowa, więc wszyscy nimi jesteśmy. Przez około dwa dni o tym rozmawialiśmy, ale trzeba się skupić na kolejnym starciu.
Swoje zrobili także kibice, którzy zaczęli ciebie podrzucać.
- To prawda. Chciałbym podziękować kibicom za atmosferę, którą stworzyli i za ich gest po meczu. Było mi bardzo miło, gdy zaczęli mnie podrzucać i świętowaliśmy razem zwycięstwo.
Notował Karol Wasiek