Nowy zawodnik miałby zastąpić w składzie zwolnionego niedawno Grzegorza Surmacza, z którego klub nie był zadowolony. Polski skrzydłowy nie spełniał oczekiwań zarządu klubu oraz sztabu szkoleniowego. Zdecydowanie więcej się po nim spodziewano. Gracz w pierwszych ośmiu meczach TBL przeciętnie na parkiecie spędzał 24 minuty, zdobywając w tym czasie tylko 5,6 punktu i pięć zbiórek.
W jego miejsce pojawiłby się gracz o nieco innych atrybutach. W Sopocie potrzebują zawodnika, który jest bardziej atletyczny i nie boi się walki podkoszowej. Działacze wraz z trenerem Zoranem Marticiem bardzo uważnie przeczesują rynek w poszukiwaniu takiego koszykarza.
Aczkolwiek pod uwagę brana jest także opcja pozostawienia składu w obecnym kształcie. Wszystko zależy od kwestii finansowych.
- Obserwujemy sytuację na rynku wolnych graczy. Jeśli mamy pozyskiwać nowego zawodnika, powinien to być koszykarz na pozycje 5-4, który byłby realnym wzmocnieniem. A czy uda poczynić taki ruch - to zależy od wielu czynników, oczywiście przede wszystkim od kwestii finansowych. Bierzemy też pod uwagę wariant, w którym pozostawiamy nasz skład w obecnym kształcie - informuje nas Paweł Durkiewicz, rzecznik prasowy Trefla Sopot.
Zoran Martić rozumie sytuację klubu, którego celem w tym sezonie jest przede wszystkim wyjście na prostą i wyczyszczenie się z długów.
- Nie mamy nieograniczonego budżetu. Gdy mieliśmy w składzie Grega Surmacza, to byliśmy praktycznie na limicie. Nie moglibyśmy wówczas pozyskać nowego zawodnika. Nie było takiej możliwości. Zakończyliśmy współpracę z Surmaczem i teraz mamy furtkę, aby kogoś pozyskać, ale na pewno nie będziemy robili tego na siłę. Jeśli ktoś ciekawy i niedrogi pojawi się na rynku, to na pewno po niego sięgniemy - podkreśla słoweński szkoleniowiec.