Adam Hrycaniuk: Przespaliśmy pierwszą połowę

Polfarmex Kutno do przerwy prowadził w Zielonej Górze różnicą 10 punktów. Druga część meczu należała już do mistrzów Polski, którzy ostatecznie wygrali spotkanie 81:68.

W przeciągu pierwszych dwóch kwart zawodnicy Polfarmeksu Kutno aż dziesięć razy trafiali do kosza zza linii 6,75 metra. Zielonogórzanie podobny problem w defensywie mieli kilka dni temu, gdy podejmowali ekipę z Barcelony. - To było takie trochę deja vu. To była jednak ewidentnie nasza wina, bo za dużo pomocy było pod koszem. Rywale byli pewni siebie i to nie był przypadek. W Polfarmeksie są zawodnicy, którzy potrafią rzucać, a naszą winą było to, że przy nich nie byliśmy - przyznał Adam Hrycaniuk.

Głównie przez trzypunktowe trafienia rywali, Stelmet BC Zielona Góra do szatni schodził ze stratą wynoszącą 10 oczek. - Do połowy było nerwowo, przespaliśmy dwie kwarty. Polfarmex miał wiele otwartych rzutów za trzy punkty, rywale to wykorzystywali i zrobiło się ponad 10 punktów straty dla przeciwnika. Musieliśmy zareagować na tę sytuację - wyjaśnił środkowy mistrzów Polski.

Druga połowa należała już do podopiecznych Saso Filipovskiego, którzy zniwelowali straty i wysunęli się na pewne prowadzenie. - W szatni była reprymenda i wskazówki - trener mówił, że zawodzi obrona. W drugiej połowie nie pozwalaliśmy już na otwarte rzuty. Zagraliśmy mądrze, choć mieliśmy tylko jednego rozgrywającego, więc trzeba było grać długie akcje i szanować piłkę. To było realizowane - zakończył "Bestia".

Źródło artykułu: