We wtorek wieczorem King Wilki Morskie Szczecin publicznie poinformowały, że Korie Lucious zmaga się z problemami zdrowotnymi i prawdopodobnie nie zagra w meczu z Anwilem Włocławek.
I choć ostatecznie Amerykanin był wpisany w meczowy protokół, na parkiecie nie pojawił się ani na chwilę. W pierwszej piątce zawodnika zastąpił polski playmaker, Marcin Nowakowski, który tym samym otrzymał większą liczbę minut podczas całego spotkania.
26-letni rozgrywający spędził w grze 28 minut i rozegrał najlepsze spotkanie w sezonie. Rzucił 16 punktów, momentami indywidualnie rozbijając defensywę Anwilu, a na dodatek miał cztery asysty i cztery faule wymuszone. Jednocześnie jednak, Nowakowski popełnił pięć przewinień i musiał opuścić plac gry na półtorej minuty przed końcem.
- Walczyliśmy, tego na pewno nie można nam odmówić - powiedział Nowakowski dla klubowej telewizji tuż po zakończeniu spotkania - Niestety, zawiodła nas skuteczność w tym spotkaniu. Pudłowaliśmy rzuty, które normalnie wpadały do kosza.
I choć sam playmaker spisał się nieźle jeśli chodzi o skuteczność (4/5 za dwa, 2/6 za trzy, łącznie ponad 50 procent z gry), to jednak ogółem brak efektywności pogrążył King Wilki Morskie.
Gospodarze trafili jedynie cztery próby z 24 za trzy, dzięki czemu Anwil mógł zagrać najlepsze spotkanie w defensywie od... pięciu lat.
- Mam wrażenie, że to nie Anwil zabrał nam skuteczność, ale po prostu sami nie trafialiśmy. Często nasze rzuty były otwarte, a pozycje wypracowane. Brakowało po prostu skuteczność. Tym bardziej to boli, że graliśmy we własnej hali - dodał Nowakowski.
Po porażce z Anwilem szczecinianie mają bilans 3-5 i przed nimi ciężkie zadanie. Mecz z Rosą Radom na wyjeździe. - Najgorsze dla sportowca to rozpamiętywać porażkę i mieć długą przerwę między przegranym meczem, a kolejnym starciem. Na szczęście my za moment mamy trudne spotkanie z Rosą i jedziemy walczyć o zwycięstwo - zakończył playmaker King Wilków Morskich.