Wojskowi zanotowali pierwszą wygraną pod wodzą nowego-starego trenera Emila Rajkovicia. Co najważniejsze, znacząco poprawiła się ich sytuacja w tabeli grupy M. Wrocławianie, którzy awansowali na drugą pozycję w tabeli, zachowali szanse na awans do kolejnego etapu rozgrywek.
Decydująca dla losów meczu na Litwie była ostatnia odsłona. To wtedy Śląsk zagrał rewelacyjnie w ofensywie. Nie do zatrzymania byli liderzy Witalij Kowalenko, Anthony Smith, Brandon Heath czy Mateusz Jarmakowicz. Wymieniony kwartet był do tego stopnia skuteczny, że nasza drużyna nie tylko pokonała rywala, co zdążyła go zdeklasować. Przynajmniej w czwartej kwarcie.
Wcześniej było gorzej. Podopieczni Rajkovicia grali nierówno, notowali przestoje i stracili niewielką przewagę, którą wypracowali jeszcze pod koniec pierwszej połowy. Doprowadziły do tego liczne błędy, częste przewinienia oraz wyraźny spadek skuteczności.
Mimo tego wrocławianie trzymali się blisko i ani na chwilę nie stracili kontaktu z bądź co bądź niezłym przeciwnikiem. Wielokrotnie dochodziło do zmiany na prowadzeniu, bo po wznowieniu gry wynik praktycznie cały czas oscylował w granicach remisu.
Wspomniany wcześniej Kowalenko był najskuteczniejszym graczem Śląska. 31-letni Ukrainiec zdobył aż 19 punktów, trafiając 8 z 11 rzutów z gry, w tym m.in. trzy "trójki". U gospodarzy najlepiej wypadli Egipcjanin Assem Marei i Amerykanin Michaelyn Scott. Obaj uzbierali po 15 punktów.
BC Siauliai - WKS Śląsk Wrocław 80:97 (22:23, 19:25, 21:16, 18:33)
BC: Scott 15, Marei 15, Leonavicius 12, Dambrauskas 9, Guscikas 9, Ayers 8, Dudzinski 8, Jomantas 4, Gumenyuk 0.
WKS Śląsk: Kowalenko 19, Heath 18, Smith 17, Sutton 14, Jarmakowicz 11, Madden 8, Jankowski 8, Chanas 2, Kulon 0.