Faworytem konfrontacji pomiędzy MKS-em Dąbrowa Górnicza a BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski byli gospodarze. Od samego początku na parkiecie toczyła się wyrównana walka, ale stroną mającą inicjatywę byli właśnie Zagłębiacy.
Sytuacja uległa zmianie w czwartej kwarcie, gdy wypadli z rytmu i przez blisko sześć minut nie mogli oddać celnego rzutu, przez co musieli uznać wyższość Stali. - Mieliśmy gorszy okres w pierwszych sześciu minutach czwartej kwarty. Szukaliśmy więc rozwiązania, jak wrócić do gry. Jednak kiedy się to udało, było już za późno i zabrakło nam czasu. W całym spotkaniu popełniliśmy zbyt wiele błędów - zarówno w ataku, jak i w obronie - co zadecydowało o porażce. Ale już szczegółowo analizowaliśmy ten mecz i wyciągniemy wnioski z błędów, które nam się przydarzyły - powiedział Sam Dower, najlepiej punktujący gracz MKS-u.
Po spotkaniu nie brakowało głosów, że to bardziej dąbrowianie przegrali ten mecz, niż Stal go wygrała. Amerykanin zgadza się z tą opinią. - Daliśmy Stali szansę i rywale ją wykorzystali, do końca twardo walcząc o zwycięstwo. Sami jesteśmy bardzo rozczarowani naszą postawą i tym, że pozwoliliśmy wygranej wymknąć nam się z rąk. Musimy potraktować to jako nauczkę i skoncentrować się na kolejnym spotkaniu - zaznaczył.
Najbliższym przeciwnikiem MKS-u będzie wicemistrz Polski, PGE Turów Zgorzelec. Wydawać by się mogło, że to do zgorzelczan będzie należał tytuł zdecydowanego faworyta, lecz zespół ten jest w głębokim kryzysie, obecnie legitymuje się bilansem meczów 1-5, przez co plasuje się w tabeli niżej od dąbrowian.
- Na pewno zgorzelczanie będą chcieli za wszelką cenę zwyciężyć przed własną publicznością, lecz my też będziemy bić się o wygraną, tak jak robimy to w każdym meczu. Świętować będzie ta drużyna, która będzie walczyła z większym zaangażowaniem i będzie skuteczniej zatrzymywać rywala pod koszem - podkreślił Sam Dower.