Rezerwy Śląska Wrocław ogrywają się w I lidze. Podążą Śladem Rosy Radom?

WKS Śląsk Wrocław wystawił zespół rezerw w I lidze. Drużyna złożona głównie z młodych koszykarzy wygrała dwa z dziewięciu spotkań i w tabeli zajmuje 15. pozycję.

Pomysł występów drużyny rezerw na parkietach I ligi po kilku latach braku takich drużyn w 2014 roku reaktywowała Rosa Radom. Choć początkowo wydawało się, że kolejny raz bezpośrednie zaplecze ekipy z Tauron Basket Ligi stanie się dostarczycielem punktów to radomianie udowodnili, że mogą zrobić postęp. Kilku koszykarzy dzięki szlifom zbieranym w I lidze przebiło się do pierwszego zespołu a sama ACK UTH Rosa już w debiutanckim sezonie zakwalifikowała się do play-offów. W obecnych rozgrywkach odniosła sześć zwycięstw i jest w górnej części tabeli.

Przed sezonem 2015/2016 na podobny ruch zdecydowano się we Wrocławiu i młodzi zawodnicy Śląska mogą sprawdzić się z wymagającymi przeciwnikami. Oprócz rezerw klubów z TBL na młodych zawodnikach opiera się także Biofarm Basket Poznań.

- Trzeba iść w tym kierunku. To dobra lekcja, którą zaczęła Rosa. Chcemy podążać w tę samą stronę. Robi to Poznań, więc wydaje mi się, że inne kluby też będą z tego czerpać. Może w niedalekiej przyszłości będzie kilka zespołów rezerw grających w I lidze - powiedział trener Śląska, Tomasz Jankowski.

W 9. kolejce wymagającym nauczycielem okazała się Spójnia Stargard Szczeciński, która zwyciężyła w hali Kosynierka 67:48. Nie rezultat był jednak najważniejszy w procesie szkoleniowym młodej drużyny. - Największą bolączką jest, że powinno być tu dwóch, trzech chłopców, którzy chcą wykorzystać szansę i wziąć ciężar gry na swoje barki. Tego nie zrobili i to jest największy minus środowego spotkania - zauważył Jankowski. - Graliśmy bez siedmiu zawodników. Mamy cztery kontuzje a trzech koszykarzy pojechało na mecz pucharowy do Turcji. To było widać. Jedyny minus jest taki, że nikt nie wziął odpowiedzialności, nie chciał zostać liderem tego spotkania. To jedyna rzecz, która się rzucała bardzo mocno w oczy - dodał trener wrocławskiej ekipy.

W składzie zabrakło przede wszystkim utalentowanych koszykarzy, którzy byli potrzebni pierwszej drużynie: Norberta Kulona oraz Mateusza Stawiaka. - To zawodnicy, którzy mają stanowić trzon zespołu i mieć wpływ na wynik. Na tym polega specyfika rezerw, że jesteśmy uzależnieni od tego, czy Śląsk gra. Do tego mamy jeszcze mały szpital, ciągnący się od co najmniej dwóch miesięcy - wyjaśnił Tomasz Jankowski.

Jego zespół w samej I lidze w sześć dni rozegra 3 mecze. W niedzielę po ambitnej walce punktem przegrał w Pruszkowie. W środę wyraźnie uległ Spójni a już w sobotę zmierzy się w Łańcucie z Max Elektro Sokołem. To jednak nie wszystkie zawody, w których uczestniczą wrocławianie. - Mamy strasznie napięty kalendarz. To był trzeci mecz w ciągu czterech dni. To też miało swoje znaczenie. Graliśmy w niedzielę ciężki mecz. W poniedziałek podobnie trudny w juniorach starszych i teraz w środę. Nawet gęściej niż się gra w NBA. Było widać zmęczenie, ale to nie jest usprawiedliwienie - ocenił dla WP SportoweFakty Tomasz Jankowski.

Na wyróżnienie po środowym meczu wśród gospodarzy zasłużył jedynie 16-letni Dominik Wilczek. Rzucający zdobył 8 punktów i kilka razy pokazał próbkę umiejętności na tle zdecydowanie bardziej doświadczonego przeciwnika.

Źródło artykułu: