Piotr Ignatowicz: Ciężko jest wygrywać jeżeli nie kontroluje się strat

Koszykarze PGE Turowa po raz kolejny musieli uznać wyższość swoich rywali. Tym razem czarno-zieloni ulegli Rosie Radom. - Zaczęliśmy ten mecz z dobrą energią, ale niestety starczyło nam jej tylko na pierwszą kwartę - mówił Piotr Ignatowicz.

Z pewnością nie tak wyobrażał sobie początek sezonu w wykonaniu swojego zespołu trener Piotr Ignatowicz. Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec w pięciu dotychczasowych spotkaniach triumfowali tylko raz. Najbardziej bolały porażki po zażartej walce z Asseco Gdynia, Anwilem Włocławek i po części także z Rosą Radom. Do połowy trzeciej kwarty aktualni wicemistrzowie Polski prowadzili bowiem z ekipą trenera Wojciecha Kamińskiego wyrównany pojedynek.

- Znamy ich ze świetnej obrony i wiedzieliśmy, że jest to trudny rywal. Wywierali na nas dość sporą presje i to powodowało, że ciężko grało nam się w ataku. Z drugiej strony oni sami grali w ofensywie na przyzwoitej skuteczności - przyznawał po końcowym gwizdku szkoleniowiec zgorzelczan Piotr Ignatowicz

Kłopoty Turowa rozpoczęły się gdy do głosu doszedł C.J. Harris. Amerykanin w kwarcie inaugurującej drugą połowę zdobył dziesięć punktów i był nie do zatrzymania zarówno na obwodzie, jak i w dynamicznych wejściach pod kosz. Sami zgorzelczanie pod naciskiem twardej obrony radomian pogubili się w ataku. Gospodarze popełnili łącznie 14 strat, które umożliwiały gościom uruchamianie szybkich ataków.

[i]

- [/i]Zaczęliśmy ten mecz całkiem nieźle, z dobrą energią i koncentracją, ale niestety starczyło nam jej tylko na pierwszą kwartę. Później było już troszeczkę gorzej. Staraliśmy się walczyć, ale brakowało nam powoli sił, a w dodatku mieliśmy problemy z faulami. Rosa dość szybko nas dogoniła, a następnie tylko powiększała swoją przewagę - kontynuował Piotr Ignatowicz.

Oprócz strat wicemistrzowie Polski gorzej wypadli od swoich rywali także w rzutach zza linii 6,75 m, notując skuteczność na poziomie 28,6 procent, podczas gdy Rosa trafiła 39 procent oddanych rzutów za trzy. W walce o zbiórki był remis (32:32), a w asystach nieznaczna przewaga radomian (17:16).

- Najbardziej bolały nas straty ponieważ dzięki nim goście wyprowadzali szybkie ataki i zdobywali łatwe punkty. Ciężko jest kontrolować przebieg meczu jeżeli popełnia się takie błędy - dodawał trener PGE Turowa.

Źródło artykułu: