Robert Witka: Amerykanie są zdziwieni, że my tyle koncentracji wkładamy w treningi

- Często Amerykanie, którzy do nas przyjeżdżają, są zdziwieni faktem, że u nas w Polsce cała koncentracja idzie na treningi, a nie na mecze - mówi Robert Witka, skrzydłowy Rosy Radom.

WP SportoweFakty: Pokonaliście Asseco Gdynia na wyjeździe 64:61. Do łatwych jednak ten mecz nie należał?

Robert Witka: To prawda. Bardzo trudny mecz za nami. Asseco gra z niesamowitą intensywnością po obu stronach parkietu. Aby ich pokonać, to należy trafiać z dystansu, bo oni bardzo zagęszczają strefę podkoszową. To nam się udało zrobić. Byliśmy skuteczni w tym elemencie. Cieszy wygrana, szczególnie po tych dwóch porażkach na początku.

Pierwsze zwycięstwo, ale styl pozostawia jeszcze wiele do życzenia.

- W tym momencie styl jest kompletnie nieistotny. Liczyło się tylko zwycięstwo. To jest najważniejsze. Szkoda, że znów doprowadziliśmy do tak nerwowej końcówki. Uważam, że graliśmy zbyt indywidualnie i pojawiły się problemy. Gdy gramy spokojnie, każdy dotyka piłki, to takich kłopotów.

Czyli tak jak w pierwszej kwarcie z Asseco?

- Dokładnie. Zaczęliśmy naprawdę fajnie, co nam pomogło. Gdybyśmy tak nie zaczęli, to mogłoby być różnie. Funkcjonowaliśmy dobrze w obronie i mogliśmy zbudować dość wysoką przewagę.

Robert Witka wraca do gry na dwóch frontach
Robert Witka wraca do gry na dwóch frontach

Czuliście presję przed meczem po tych dwóch porażkach na początku sezonu?

- Zawsze jest jakaś presja. Trzeba zdać sobie sprawę, że w tych meczach, które przegraliśmy, nie byliśmy zdecydowanie słabsi od rywali. Graliśmy jak równy z równym. Niestety, czegoś w końcówkach brakowało.

Dla was mecz z Asseco był początkiem takiej serii spotkań co trzy dni. Zaczyna się dla was niezły maraton.

- Tak się przecież gra w całej Europie. Często Amerykanie, którzy do nas przyjeżdżają, są zdziwieni faktem, że u nas w Polsce cała koncentracja idzie na treningi, a nie na mecze.

Jak ty do tego podchodzisz?

- My trenujemy przez 5-6 dni w tygodniu. Cieszę się, że będziemy grali dwa razy w tygodniu. Mecze są solą tego sportu.

Tobie ten rytm jest doskonale znany.

- To prawda. Jeździłem na mecze w europejskich pucharach z Asseco Prokomem Gdynia, Anwilem Włocławek, PGE Turowem Zgorzelec. Nie jest to dla mnie nowość. Zawsze lubiłem taki rytm. Cieszę się, że wracam do gry na dwóch frontach.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: