W swoim drugim meczu sezonu 2015/2016 Ślęza Wrocław zanotowała drugie zwycięstwo. W środę łatwo nie było, bowiem rywal - MKK Siedlce - postawił bardzo wysoko poprzeczkę dzięki bardzo dobrej pierwszej połowie meczu. Druga jednak należała do wrocławianek, podobnie jak w meczu z MKS Polkowice.
- W kolejnym meczu pokazałyśmy, że jesteśmy dobrze przygotowane fizycznie do tego sezonu. Znowu wygrałyśmy drugą połowę, nie zabrakło nam sił i to jest bardzo istotne - komentuje mecz Dorota Mistygacz, skrzydłowa Ślęzy.
W pierwszej połowie meczu z MKK faktycznie "kolorowo" nie było, bowiem przyjezdne miały już nawet 11 punktów przewagi, a dystans trzymać starała się skuteczna Agnieszka Śnieżek.
- W pierwszej połowie brakowało nam czegoś w obronie. Rywalki grały dobrze jeden na jeden, miały dużo czystych pozycji i niemal wszystko trafiały. Dodatkowo MKK miało dużo zbiórek w ataku, z czego brały się liczne ponowienia akcji - komentuje z kolei Algirdas Paulauskas, trener wrocławianek.
Losy meczu odmieniły się w trzeciej kwarcie, a rozstrzygnęły w ostatniej. Wtedy to na parkiecie królowała już tylko jedna drużyna. - Dziewczyny zagrały do końca. Grały to, co potrafią i nawet pomimo faktu, że nie mamy jeszcze dobrej decyzyjności, cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie - dodał szkoleniowiec.
Wrocławianki potwierdziły słowa Katarzyny Krężel, która stwierdziła, że w każdym meczu kto inny może być liderem zespołu. W starciu z Polkowicami to właśnie reprezentacyjna rzucająca była katem rywalek. Tym razem aż cztery koszykarki zapisały na swoim koncie "dwucyfrówkę", a najskuteczniejsza okazała się Chay Shegog z 16 punktami na koncie.
Odnotować należy również fakt, że nawet sekundy na parkiecie nie spędziła w tym spotkaniu litewska środkowa Egle Sulciute.
Już w sobotę Ślęza rozegra kolejne spotkanie na parkietach TBLK. Tym razem będzie to pierwszy mecz wyjazdowy, a ekipa dowodzona przez Paulauskasa w Łodzi zmierzy się z tamtejszym Widzewem.