Mariusz Zamirski (trener KKK MOSiR): Przed chwilką powiedziałem chłopakom w szatni, że wygraliśmy 22 + 18 to jest razem 40 punktów. Zrobiliśmy 40 punktów różnicy w ciągu trzech kwart, a tak się po prostu nie da grać. Pierwsza połowa była kompletnie nie w naszym stylu. Nie można sobie pozwolić na to, żebyśmy mieli dwa faule do 17 minuty, grali tak mało agresywnie a zawodnicy przeciwni bezkarnie rzucali za trzy z każdej pozycji. Faktem jest, trzeba to przyznać uczciwie, że na wysokiej skuteczności, ale to mnie nie interesuje. My mieliśmy gryźć parkiet tak jak to robiliśmy w drugiej części drugiej kwarty. Tak mieliśmy grać, szczególnie jak w tej drugiej i trzeciej kwarcie. Z końcówki nie byłem tak do końca zadowolony, bo tam były lekkie pomyłki. Przewagę w tym meczu stworzyła nam rezerwowa piątka. W meczu z Zastalem rezerwowa piątka nie wniosła nic specjalnego, a tu akurat dzięki Bogu wniosła. Grzesiek Sołtysiak dał bardzo dobrą zmianę, Maciek Piątek też i to po prostu dało efekt. Okazuje się, że trzeba zawsze walczyć do końca, bo 18 punktów w tej chwili w koszykówce w odpowiednim momencie oczywiście, to nie jest jeszcze taka strata nie do odrobienia.
Marek Białoskórski (trener AZS OSRiR): Być może ta pojawiająca się szansa zwycięstwa sprawiła, że moi zawodnicy stracili kondycję i odwagę. Zaczęła się gra po obwodzie, nie było podań na wolne pozycje i współpracy między wysokimi a niskimi. I stąd to wyrównanie, bo przecież kiedyś zawodnicy gospodarzy musieli zacząć trafiać. Od drugiej kwarty inicjatywę przejęła drużyna z Krosna właściwie nic wielkiego nie robiąc tylko wykorzystując błędy mojej drużyny.
Piotr Pluta (zawodnik KKK MOSiR): Początek meczu był chyba taki trochę przespany przez nas, ale odrobiliśmy to na szczęście z przewagą 22 punktów. Oprócz początku cały mecz był dobry, dobra obrona, szybki atak, bardzo dobre spotkanie. Mam nadzieję, że na Żubry będę już gotowy do gry i że pojadę w piątek z chłopakami do Białegostoku. Aczkolwiek muszę zaliczyć trening w piątek i zobaczyć jak te plecy funkcjonują. Jeżeli wszystko będzie w porządku, nie będę czuł bólu to mogę jechać na mecz.
Krzysztof Kalinowski (zawodnik KKK MOSiR): Wyszliśmy na parkiet troszeczkę uśpieni. Za dużo pozwalaliśmy przeciwnikom, oni rzucali za trzy punkty z zupełnie czystych pozycji na bardzo dobrym procencie. My nie mogliśmy się rozkręcić, całe szczęście, że w drugiej kwarcie doszliśmy ich, zaczęliśmy wygrywać i już nie oddaliśmy tego prowadzenia do końca.